Za Przyczyną Maryi

Przykłady opieki Królowej Różańca św.

 

Bramo Niebieska

Przez Różaniec do nieba

 

Nie wysłuchani, a przecież szczęśliwi

 

Nie trzeba myśleć, że ktokolwiek ciężką chorobą zło­żony, skoro się uda do Najświętszej Panny, już tym samym ma odzyskać upragnione zdrowie. Pan Bóg bowiem, spuszczając na ludzi ciężkie choroby, ma w tym swój cel, który osią­gnąć pragnie. Tym celem jest zwykle wieczne zbawienie chorego i przygotowanie go na świątobliwą śmierć. Śmierć bowiem Świętych jest drogą w obliczu Boga, tym bardziej, gdy z grzesznika robi świętego. Łaska szczęśliwej śmierci z pewnością przewyższa łaskę cudownego uzdrowienia ze śmiertelnej nawet choroby. Boć umrzeć musimy ostatecznie wszyscy, nawet i ci, co cudownie zdrowie otrzymali lub wskrzeszeni zostali, ale kto dobrze umarł, ten już bezpie­czny. Nawet cudownie uzdrowiony obawiać się musi, żeby niespodziewaną i nieprzygotowaną śmiercią nie umarł. A więc prośba o śmierć szczęśliwą tak dla tych, co chorobie podlegają, jako i dla zdrowych jest bardzo na czasie i bardzo wielkiej wagi, tym bardziej, że Matka Najświętsza taką prośbę bez wyjątku wysłuchuje. Albowiem, Bóg sam pragnie tego i w tym celu zsyła chorobę, aby się człowiek przygotował na śmierć świątobliwą.

 

Przykład takiego wysłuchania podaje pewien kapłan ze Szwajcarii, pisząc do pisemka różańcowego w Gladbach w Niemczech w r. 1895:

 

Pewien cudzoziemiec dobrze mi znany, który całą swoją ufność położył w Najświętszej Pannie Różańcowej w Pompei, nie został wysłuchany co do uleczenia z ciężkiej choroby, ale za to wyprosiła mu Najświętsza Królowa Różańca św. dziwnie piękną i błogą śmierć. Umierając, kazał sobie czytać ustępy o Matce Najświętszej Różańcowej z Pompei.

 

Podobny przykład zdarzył się w r. 1894. W Helman około Kairu, największego miasta w Egipcie, zmarła 14 paź­dziernika, tj. w miesiącu różańcowym, młodziutka Siostra misyjna Felicyta Jureczko, która była wielką czcicielką ró­żańca św. Urodzona 31 lipca r. 1869 w Hułczynie na gór­nym Śląsku z ojca nauczyciela szkół ludowych, wstąpiła ona jako ukończona nauczycielka w r. 1890 do zakładu mi­sjonarskiego w Weronie we Włoszech i dla swych wybit­nych zdolności i znajomości języków europejskich już w tym samym roku w charakterze misjonarki wysłaną została do Egiptu, aby w Helman przygotować się do swego powołania jako Siostra misji w Afryce środkowej.

 

Bóg jednak inaczej pokierował jej życiem. On chciał tę czcicielkę Matki Swojej już przed zaczęciem dzieła mi­sjonarskiego do nieba powołać, aby dać jej koronę za ofia­rę z życia, jaką uczyniła, udając się między dzikie narody w celu ich nawracania. We wrześniu r. 1894 zachorowała i musiano ją 2 października przenieść do szpitala austriackiego, w tymże Helman się znajdującego. Stan pogarszał się z każdym dniem tak, że obawiano się jej śmierci. Oto, co o niej opowiada pielęgnująca ją Siostra: Ilekroć Siostra Felicyta z nieprzytomności przychodziła do przytomności, zawsze zachowanie się jej było bardzo budujące. Nie mó­wiła o niczym innym jak o cierpieniu, o wielkiej zasłudze cierpienia, gdy takowe z poddaniem się woli Bożej znosimy, i to z takim uczuciem i przeświadczeniem, że łzy mi z oczu wyciskała. Kilka razy skarżyła mi się, że nie może się modlić. Radziłyśmy jej tedy, żeby się łączyła z modlitwami Sióstr i przełożonych, bo ci mieli nadzieję uzdrowienia jej przez przyczynę Najświętszej Panny Różańcowej z Pompei, do której co dzień modły zasyłano i nowennę odprawiano. Ta wiado­mość ucieszyła ją i uspokoiła. Dziwną była zmiana, jaką w niej wywoływało przyjęcie Komunii św. Gdy bowiem mogła wczesnym rankiem przyjąć Pana Jezusa, to pomimo bez­sennej nocy i omdlenia, choć zwykle wyglądała jak trup blada – po Komunii zupełnie sił nabierała, uśmiech igrał na jej twarzy i czuła się lepiej. Jedna z Sióstr czytała jej wtedy dziękczynienie po Komunii, a gdy pytała, czy czego nie pragnie, odpowiadała chora, że nic nie potrzebuje, tylko prosi o dalsze czytanie z dziękczynienia. W boleściach, które przechodziła w tej chorobie, nigdy się nie skarżyła, ani nie żądała cokolwiek, obyczajem chorych.

 

Dnia 12 października, opowiada dalej wspomniana Siostra, gdy ujrzałam, że choroba na nowo wzmaga się, zachęcałam Felicytę, aby całą swoją ufność złożyła w Najświętszej Królowej Ró­żańcowej i połączyła się z modłami naszymi. Cała osłabiona w urywanych wyrazach powiedziała mi, że sobie życzy złożyć ślub codziennego odmawiania całego różańca, przyj­mować Komunię co soboty i ku czci Maryi ogłosić publicz­ne podziękowanie za wysłuchanie. Zgodziłam się na tę proś­bę pod warunkiem, że jej przełożeni nic przeciw temu mieć nie będą. Lecz Bóg inną łaskę jej gotował niż wyzdrowienie: 14 października wieczorem około 8 godziny zaczęła ciężko oddychać i konanie się rozpoczęło – które ach! jak długo trwało! Zaopatrzono ją wszystkimi pociechami świętej religii, a O. Anioł dał jej ostatnie błogosławieństwo i wydalając się, przykazał mi, abym go w razie konania zawezwała. Wrócił wnet i jeszcze raz polecił jej duszę Bogu. Dobra Siostra chciała jeszcze coś mówić, ale nie można jej było zrozu­mieć. Gdyśmy się zapytały, czego sobie życzy, odrzekła z wielkim wytężeniem sił, że chce umrzeć – i te słowa były ostatnim jej życzeniem. Jakże szczęśliwą była, chcąc stanąć z gorejącą lampą przed Oblubieńcem Boskim, który zapewne otworzył jej niebieskie podwoje, zapraszając na swe gody.

 

Otóż i ona nie była wysłuchaną w prośbach o dobra do­czesne i zdrowie ciała, ale za to otrzymała daleko większą i kosztowniejszą łaskę, bo łaskę świątobliwej śmierci, ko­ronę chwały, po tak krótkim życiu. Ona już teraz zadowolona, przebywa z Najświętszą Bogarodzicą w niebie. Oby i nam dostała się w udziale podobna łaska! Dlatego co dzień prośmy o to Królowę Różańca świętego.

 

–––––––––––

 

 

Za Przyczyną Maryi. Przykłady opieki Królowej Różańca św., Przedruk z roczników Róży Duchownej (1898 – 1925), redagował O. Teodor Jakób Naleśniak św. Teologii Lektor Zakonu Kaznodziejskiego. Tom II. (Przykłady na październik). Lwów. Wydawnictwo OO. Dominikanów. 1927, ss. 136-139.

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMVIII, Kraków 2008

Powrót do spisu treści
"Za przyczyną Maryi"

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: