Za Przyczyną Maryi

Przykłady opieki Królowej Różańca św.

 

Wspomożenie wiernych

 

Różaniec św. a powołanie

 

Znaleziony różaniec

 

Drogą prowadzącą przez las raźno kroczyło dwóch młodzieńców. Wtem jeden z nich spostrzegł na drodze jakiś przedmiot; schylił się, podniósł go i zawołał z pogardą:

 

"Różaniec i to w dodatku zużyty i nie mający żadnej wartości".

 

Po tych słowach chciał rzucić różaniec na ziemię, towarzysz jednak jego wydarł mu go z ręki i schował do kieszeni.

 

"Eugeniuszu", rzekł, "nie mogę tego ścierpieć, ażeby się obchodzono niegodnie z przedmiotami poświęconymi. Mam zamiar oddać ten różaniec właścicielce".

 

"Karolu", odrzekł Eugeniusz, "zdajesz się być pewnym o tym, że ten różaniec należy do niewiasty. Rzecz oczywista! twój zdrowy rozum ci to mówi, że mężczyźni, a zwłaszcza oświeceni, jak np. my – studenci uniwersytetu – nigdy serca nie przywiązują do takich rzeczy. Czy masz zamiar dać wybębnić w każdej wsi, jaką podczas naszej wycieczki wakacyjnej napotkamy, żeś znalazł różaniec?".

 

"Wszystkie różańce", odrzekł Karol z powagą, "więc i ten, poświęcone są Najświętszej Pannie Maryi. W pierwszej zatem kapliczce, zbudowanej ku czci Królowej nieba, zawieszę różaniec przed Jej obrazem".

 

Niedługo potem spotkali kapliczkę. Karol wszedł do środka, Eugeniusz został na dworze. Gdy jednak Karol długi czas tam bawił, wszedł i Eugeniusz do kapliczki, gdzie zastał Karola modlącego się nabożnie przed obrazem Najświętszej Panny Maryi. Upomniał go, że czas już odejść, poczym obaj ruszyli w dalszą drogę.

 

Długi czas szli, nie mówiąc nic do siebie. W końcu przerwał milczenie Karol. "Nie zostawiłem różańca", rzekł, "przed obrazem Maryi Panny, lecz zabrałem go ze sobą na pamiątkę najważniejszej w mym życiu godziny. Wahałem się dotychczas, jaki stan mi obrać należy, dziś jednak przed obrazem Maryi poznałem, że Bóg powołuje mię do stanu duchownego".

 

Tak się też i stało.

 

Po ukończeniu nauk Karol wyświęcony na kapłana czynnym był w rozmaitych parafiach jako wikary a następnie jako proboszcz. Później poruczono jego pieczy szpital i tu czuł się on na właściwym miejscu. Krzepił umysły chorych, udzielał im rad zbawiennych, starał się o nawrócenie zatwardziałych grzeszników, przygotowywał umierających na drogę do wieczności.

 

Przyniesiono raz do szpitala ciężko chorego, który mimo to, że był pewnym śmierci, nie chciał ani słyszeć o przyjęciu Sakramentów świętych. Modlił się Karol gorąco do Boga i prosił o jego nawrócenie przez przyczynę Najświętszej Panny Maryi. Wzmocniony modlitwą i oświecony łaską Bożą zapytał chorego przy powtórnych odwiedzinach:

 

"Czy nie miałeś ty pobożnej matki, z którą razem odmawiałeś różaniec św.?".

 

"Nie wspominaj mi o różańcu!" wołał chory z rozpaczą, "jemu to zawdzięczam wszelkie nieszczęścia, jakie mię spotykały!".

 

"Co? różańcowi!" odrzekł ksiądz Karol, "biedny mylisz się!".

 

"Nie! nie mylę się! Co wieczora odmawiałem z rodzicami wspólnie różaniec, byłem dobrym, posłusznym chłopcem. Ojciec odumarł mię wcześnie; złe książki i złe towarzystwo zepsuło moje obyczaje i odtąd stałem się głuchy na wszelkie upomnienia pobożnej matki. Gdym się w świat wybierał dała mi matka błogosławieństwo i różaniec. Prosiła i zaklinała, bym wrócił na drogę cnoty i do religii prawdziwej a w dodatku wymogła na mnie, żem jej przyrzekł odmawiać na różańcu przynajmniej jeden dziesiątek lub kilka «Zdrowaś Maryjo»... Przyrzekłem, aby ją zadowolić, kiedy jednak oddaliłem się od wsi rodzinnej o godzinę drogi, rzuciłem z szyderstwem różaniec na ziemię i podeptałem go nogami. Od tego dnia opuścił mię spokój sumienia i wszelkie szczęście doczesne. Nigdy dnia tego nie zapomnę. Było to –"

 

"Było to 23 czerwca 18...", dokończył Karol "gdyż dzień ten i w moim sercu głęboko zapisany – znalazłem różaniec!".

 

Następnie opisał dokładnie miejsce znalezienia i tak mówił: "Z różańcem tym pospieszyłem do kapliczki i tu poznałem, że Bóg powołuje mię do stanu kapłańskiego. Teraz zaś przy pomocy tego samego różańca, który mi wskazał stan i zgotował szczęście, teraz tym samym różańcem chcę pozyskać duszę twą niebu. O mój przyjacielu! weź ten znaleziony różaniec, który przy sobie ciągle noszę, on do ciebie należy. Czy poznajesz, że tym samym różańcem ściągnąłeś na siebie gniew Boga sprawiedliwego i przez ten sam różaniec masz teraz szczęście doznać miłosierdzia Bożego".

 

Ze łzami w oczach, drżącą ręką ujął chory podany sobie różaniec, okrył go pocałunkami i przycisnął do piersi. Z gorącym nabożeństwem, pełen skruchy i żalu serdecznego przyjął Sakramenty święte i niedługo potem oddał Bogu duszę.

 

(Marienpsalter. V. 137).

 

–––––––––––

 

 

Za Przyczyną Maryi. Przykłady opieki Królowej Różańca św., Przedruk z roczników Róży Duchownej (1898 – 1925), redagował O. Teodor Jakób Naleśniak św. Teologii Lektor Zakonu Kaznodziejskiego. Tom II. (Przykłady na październik). Lwów. Wydawnictwo OO. Dominikanów. 1927, ss. 418-421.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXVI, Kraków 2016

Powrót do spisu treści
"Za przyczyną Maryi"

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: