Za Przyczyną Maryi

Przykłady opieki Królowej Różańca św.

 

Pocieszycielka utrapionych

 

W różnych trudnościach

 

Królowa Różańca świętego wybawicielką z niewoli

 

Było to w roku 1571, po bitwie pod Lepanto. – Euldj.-Ali, admirał turecki z resztą rozbitej muzułmańskiej floty odpływał do Konstantynopola. Na okręcie jego znajdowała się młoda, dwudziestoletnia chrześcijańska wdowa Angelina, wzięta do niewoli wraz z trojgiem dzieci: jedną córeczką Anną i dwoma synami.

 

Gdy muzułmanie uprowadzali Angelinę, zdołała ona unieść ze sobą najdroższy skarb, jaki posiadała. Był to obraz Przenajświętszej Dziewicy, który ukryła pod płaszczem, by go nie narazić na profanację Turków.

 

Podczas straszliwej walki pod Lepanto, Angelina potajemnie modliła się przed obrazem Matki Najświętszej, odmawiając wraz z dziećmi różaniec.

 

I tak w obu obozach Królowa niebios wzywaną była na pomoc. Armia katolicka wzywała głośno imienia Maryi – w obozie muzułmańskim młoda wdowa i jej dzieci wzywały tajemnie pomocy Królowej różańca świętego.

 

Angelina często przyciskała do serca obraz Maryi i różaniec; gdy była sama z dziećmi, uczyła je odmawiać różaniec i upominała swe dziatki, by nigdy o tej modlitwie nie zapomniały.

 

Gdy okręt przybił do Konstantynopola, biedna wdowa z boleścią w duszy patrzeć musiała, jak przed jej oczyma sprzedano jej córeczkę kupcowi, żydowi, odpływającemu do Algieru; a synów sprzedano korsarzom z Tripolis; – Angelina oddaną została renegatowi hiszpańskiemu, nazwiskiem Momi. W głębokiej boleści, jakiej doznała biedna matka przy tym rozłączeniu z ukochanymi dziatkami, Najświętsza Dziewica była jedyną jej ucieczką; Ona to uprosiła jej nadludzką siłę w tym ciężkim doświadczeniu.

 

Przez lat 14 pozostawała Angelina w niewoli u nowego pana. Momi okazywał jej wiele względów, lecz nie było to bez celu. Miał nadzieję, iż piękna Angelina przyjmie islamizm i zostanie jego małżonką, lecz widząc, iż jego usiłowania pozostają bezskuteczne, rozkazał ją uwięzić, obciążyć pracą i męczyć na wszelki sposób.

 

Dwanaście lat trwały te ciężkie doświadczenia okrutnego Momi, który mając nadzieję, iż zwycięży opór Angeliny, dawał jej niekiedy więcej wolności, a nawet najtroskliwszych starań, lecz znowu rozgniewany, zamykał ją w więzieniu, z którego wyprowadzaną była tylko po to, aby patrzeć na męki chrześcijan, palonych na stosie. Lecz nic nie zdołało zachwiać odwagi i stałości Angeliny. Wreszcie Momi zawstydzony i zniecierpliwiony tą stałością niewieścią postanowił pozbyć się Angeliny i sprzedał ją pewnemu Turczynowi, kupcowi, nazwiskiem Caïto Mahomed.

 

Niewolnica przedstawioną została nowemu panu. Lecz jakaż była jej radość i zdziwienie, gdy w małżonce Caïto, która trzymała za rękę małą trzechletnią córeczkę, poznała w ubraniu muzułmańskim swoją ukochaną córkę Annę! Wobec Caïto Angelina powstrzymywała się, tylko wzrokiem swym przenikała aż do głębi duszy Anny – i obie niewiasty zrozumiały się.

 

– Patrz – rzekł Caïto do swej małżonki – oto niewolnica, którą ci kupiłem do pielęgnowania naszej córeczki! Wybrałem chrześcijankę, ponieważ te niewiasty zazwyczaj lepiej wychowują dzieci, niż nasze krajowe.

 

Młoda małżonka wyszeptała podziękowanie. Gdy Caïto wyszedł, matka i córka rzuciły się w objęcia i nie mogąc wymówić ani słowa od wzruszenia, wylewały łzy radości.

 

Gdy pierwsze to uniesienie przeminęło, Angelina opowiedziała córce, jakimi drogami Opatrzność Boża i opieka Przenajświętszej Matki przyprowadziła ją do niej.

 

Z kolei Anna opowiadała matce, jak Caïto wychowawszy ją starannie, zaślubił ją gdy miała lat 13: lecz pod warunkiem, iż zostanie muzułmanką. Dodała, iż mimo to nigdy nie zapominała o naukach, otrzymanych od matki w dzieciństwie, i że sercem czciła zawsze Najświętszą Dziewicę i że zawsze pragnęła znaleźć się między chrześcijanami i wyrzec się islamizmu.

 

Angelina, głęboko pobożna, ze smutkiem słuchała opowiadania Anny; lecz nie czyniła jej wyrzutów, pocieszała, zachęcała do żalu i umacniała nadzieją, iż za przyczyną Maryi Bóg ją wybawi z tak fałszywego położenia.

 

Wzajemnie przyrzekły sobie wszelką przezorność w postępowaniu, aby się nie zdradzić przed Caïto i potajemnie wzywały tylko pomocy Przenajświętszej Dziewicy. Tak upłynęło kilka miesięcy. W obecności Caïto, Anna traktowała Angelinę jak niewolnicę, lecz gdy były same, matka wracała do swych praw wobec córki, a obie przemyśliwały nad tym, by odzyskać wolność, co było jednak niezmiernie trudną rzeczą w ich położeniu. Wprawdzie Angelina mogła była być wykupioną przez OO. Trynitarzy, lecz Anna, nie będąc niewolnicą, wykupioną być nie mogła, a gdyby się wyrzekła islamizmu i otwarcie została chrześcijanką, czekała ją śmierć niechybna. Ucieczka również była niepodobną. Jednak niewiasty nie rozpaczały. Odmawiały co dzień różaniec i żywiły w sercu swoim nadzieję bliskiego wybawienia. Opatrzność sama przyczyniła się do ich wybawienia, kierując wydarzeniami tak, aby cel upragniony mógł być osiągnięty.

 

Dom mieszkalny Caïto przytykał do więzienia, zaludnionego niewolnikami chrześcijańskimi. Jedno z okien wychodziło na podwórze więzienne, skąd nieraz dochodziły jęki i krzyki tych nieszczęśliwych. Niewiasty chętnie byłyby im przyszły z pomocą, lecz nie mogły się narażać wobec Caïto, którego Opatrzność cudownie natchnęła, iż sam im przyszedł w pomoc.

 

Dnia jednego rozmawiając ze swą małżonką o stałości chrześcijan, którzy woleli ponosić największe męczarnie, niż zaprzeć się Jezusa Chrystusa, Caïto rzekł: "Ta sekta jest nieprzezwyciężoną. Jest w więzieniu siedemnastoletni chłopak, który trzykroć już został osmagany w ciągu ośmiu dni za to, iż pochwyconym był na publicznej modlitwie na różańcu, a pomimo tej kary, on go ciągle odmawia". Anna okazywała oburzenie i prosiła męża, by jej pokazał tego niewolnika. Caïto wskazał jej przez okno młodego człowieka, leżącego na słomie, który w ręku trzymał różaniec, a oczy jego zwrócone były ku niebu, usta szeptały modlitwę.

 

Skoro Caïto wyszedł z domu, Anna opowiedziała swej matce wszystko, co widziała i tego samego dnia jeszcze Anna, widząc go samego na podwórzu, skinęła ręką, by się zbliżył do okna. Niewolnik przyczołgał się na kolanach pod okno i podjął kilka sztuk monety srebrnej, jaką mu rzuciła Anna, dla ulżenia nieszczęśliwego jego losu.

 

Dnia następnego niewolnik znowu znajdował się sam, tedy Anna rzuciła mu już znaczniejszą sumę pieniężną wraz z listem następującej treści:

 

"Chrześcijaninie! odwaga, jaką okazałeś, upewnia nas, żeś jest wiernym Bogu, a więc i nam wiernym będziesz. Obacz, czy pomiędzy twoimi towarzyszami jest taki, któremu byś mógł zaufać; damy ci tyle pieniędzy, ile ci potrzeba, byś się mógł z niewoli wykupić, lecz w zamian za to przyrzecz nam, iż użyjesz sposobów, jakie ci wskażemy, by wybawić z niewoli dwie niewiasty chrześcijańskie. Daj nam odpowiedź. – Niech cię Bóg zachowa, Chrześcijaninie!".

 

Nie próbujmy nawet opisywać radości biednego niewolnika na widok tych pieniędzy, będących zakładem jego wolności; list pokazał natychmiast dwom przyjaciołom swoim, Neapolitańczykom, którym ufał i razem układali odpowiedź dla nieznajomej.

 

Anna przez 4 dni nie zbliżała się do okna, bo Caïto był ciągle w domu. Gdy bez obawy mogła podejść do okna, przyniosła znowu znaczną sumę pieniężną i sznur, do którego niewolnik przyczepił swą odpowiedź.

 

Anna wraz z matką odczytały co następuje:

 

"Niech Bóg wynagrodzi litość Waszą. I ja również jak wy pragnę się dostać między chrześcijan, nie tylko aby być wolnym, lecz aby się oświecić w wierze św., gdyż od piątego roku życia jestem między niewiernymi. Nie umiem innej modlitwy tylko «Zdrowaś Maryjo», której mię matka nauczyła i często ją powtarzam, bo Najświętsza Dziewica mi ta rozkazuje. Często we śnie widzę tę błogosławioną Maryję, która mi przyobiecuje rychłe uwolnienie. Jestem gotów uczynić wszystko, co rozkażecie i mogę wam zaręczyć razem, że moi przyjaciele dwaj Neapolitańczycy gotowi są oddać życie w ofierze za wasze wyzwolenie".

 

Anna i Angelina pełne były radości i wzruszenia. Angelinie przychodziło na myśl, czy ów niewolnik nie jest jej synem, który również w piątym roku życia dostał się między niewiernych, lecz.. nie, nie śmiała nawet myśleć, aby to przypuszczenie mogło być prawdziwym.

 

Jednak nie mając spokoju ani w dzień ani w nocy, pobiegła do okna, by się wypytać o pochodzenie i o rodzinę niewolnika. – Niewolnik odpowiedział, iż nazywa się Antoni, iż wzięto go w niewolę wraz z matką i starszą siostrą i bratem młodszym od niego i że matka jego miała zwyczaj modlić się przed obrazem Najświętszej Dziewicy wraz z dziećmi. Angelina usłyszawszy to wykrzyknęła: "Synu mój" i więcej od wzruszenia mówić nie zdołała, wylewając łzy radości i szczęścia i dziękując Matce Zbawiciela za Jej miłosierdzie. O! jakież szczęście! Angelina odnalazła dwoje dzieci. A jeśli serce matki-chrześcijanki cierpiało wewnętrznie nad odstępstwem Anny, było teraz sowicie wynagrodzone stałością i męstwem syna, który miał być narzędziem ich wyzwolenia.

 

Dnia jednego przybyło do Algieru czterech misjonarzy z Rzymu wraz z biskupem Sardynii w celu wykupna więźniów. Dzięki niewolnikowi Antoniemu i staraniom biskupa, który traktował z Caïto o wykupienie niektórych niewolników, Angelina i Anna miały sposobność widzieć się potajemnie z biskupem, który ochrzcił małą córeczkę Anny, dając jej imię Maria, oraz otrzymał od Anny sumę pieniężną na wykupno Antoniego i dwóch Neapolitańczyków i opowiedziały biskupowi o zamiarze ucieczki.

 

Biskup przyrzekł zająć się tą sprawą. Trzej niewolnicy zostali wykupieni. Antoni dał znak umówiony, na który niewiasty rzuciły mu oknem chustkę, w której było mnóstwo drogocennych kamieni i list od matki, w którym mu wyjawia, iż ma się stać wybawcą z niewoli własnej matki i siostry, poleca, by pozostawił w Algierze dwóch Neapolitańczyków, a sam, aby się udał z biskupem, postarał się o zbudowanie małego okrętu, a następnie podpłynął nim o 3 mile od Algieru, gdzie znajdować się będą na wsi, w pobliżu morza. – Radość Antoniego była nieopisaną, gdy się dowiedział, że odnajduje matkę i siostrę. Nazajutrz wyszedłszy z więzienia po 14-tu latach niewoli i pozostawiwszy Neapolitańczyków, aby czuwali z dala nad obu niewiastami, odpłynął z biskupem do Włoch, skąd miał za dwa miesiące powrócić. – W kilka dni po odjeździe Antoniego Caïto zachorował. Przyspieszono tedy wyjazd na wieś, lecz po upływie dwóch tygodni choroba stała się śmiertelną i Caïto umierając, zostawił młodą wdowę spadkobierczynią całego majątku. Tak to Bóg sam zerwał ten najsilniejszy węzeł ich niewoli, lecz niebezpieczeństwo inne im groziło.

 

Powróćmy do Antoniego, który przybył do Neapolu w towarzystwie biskupa. Ten miał nadzieję, iż u dworu książęcego znajdzie pomoc dla wyzwolenia obu kobiet. Opowiedział tedy księciu wicekrólowi całą historię tej rodziny. Książę rzekł: "Zdaje mi się, iż pomiędzy jeńcami, których ująć rozkazałem po zdobyciu okrętu korsarzy, płynącego do Tripoli, znajduje się brat Antoniego, albowiem historia owego jeńca zupełnie jest podobną tej, jaką mi opowiadano". Rozkazał tedy książę przyprowadzić jeńca. Młodzi ludzie natychmiast się poznali i rzucili się sobie w objęcia z uniesieniem radości.

 

Cała ta wzruszająca scena i opowiadanie biskupa zniewoliła księcia do wysłania okrętu, co jednak nastąpić nie mogło prędzej jak w miesiąc po powrocie Antoniego. Po upływie tego czasu dwaj bracia otrzymawszy załogę, złożoną z 40-tu ludzi, puścili się do Algieru.

 

W miesiąc po śmierci Caïto, kadi miasta Algieru chciwy majątku, uczynił Annie propozycję, by go zaślubiła. Anna odmówiła, tłumacząc się, iż czas żałoby jeszcze nie przeminął. Lecz kadi, chcąc koniecznie cel swój osiągnąć, udał się do Deya Algieru, jako do najwyższej władzy, prosząc, by ten rozkazem zmusił Annę do poślubienia go, poczym miał z nią odjechać do Levantu.

 

Ta brutalna decyzja była gromem piorunu dla obu niewiast nieszczęśliwych. Oczekiwano z upragnieniem przybycia Antoniego i dwaj Neapolitańczycy czuwali nad brzegiem morza. Chwila ostateczna nadeszła. Jeśli bowiem kadi zaślubi i uprowadzi Annę, wszelkie nadzieje wyzwolenia spełzną na niczym. W tej strasznej chwili Anna uciekła się do następującego wybiegu: Przyrzekła kadiemu, iż go zaślubi, lecz prosiła, by jej dozwolił czas żałoby przepędzić na wsi, przy czym posłała 5 tysięcy talarów. Kadi otrzymawszy pieniądze, o które mu jedynie chodziło, zezwolił na odłożenie zaślubin.

 

Matka i córka poczęły teraz usilniej błagać Najświętszą Dziewicę o przyspieszenie godziny ich wyzwolenia. – W końcu jednej nocy usłyszano sygnał umówiony, zwiastujący przybycie statku. Niewiasty po cichu wychodzą, otwierają i oto Angelina zamiast jednego syna, wita w uniesieniu radosnym obydwóch. Wszyscy wylewają łzy słodkiej radości.

 

Statek znajdował się na morzu o kilka mil stąd, dokąd bezpiecznie dostać się można było łodzią. Anna uwolniła wszystkich niewolników chrześcijańskich i zabrała wszystkie pieniądze i kosztowności. Angelina wzięła na ręce małą Marię i obraz Najświętszej Dziewicy i orszak w milczeniu wsiadł do łodzi, a wkrótce dostał się do statku, który natychmiast odpłynął.

 

Na nieszczęście jednak pewien młody niewolnik widział ich wsiadających na statek i odpływających drogą ku Levanto i wieść tę rozgłosił w mieście. – Wkrótce też rozeszła się pogłoska, iż Annę uprowadzono. Dey natychmiast wysłał w pogoń dwie galery, lecz pomimo całej szybkości ich biegu, nie mogły one doścignąć statku włoskiego, choć już bardzo blisko niego się znajdowały. Wobec grożącego im niebezpieczeństwa, podróżni zatrzymali się w porcie, gdzie się przesiedli na duży okręt i przybyli szczęśliwie do Rzymu.

 

W bramie Miasta świętego oczekiwało ich Arcybractwo wyzwolenia więźniów, poczym zostali przedstawieni papieżowi Sykstusowi V, w ręce którego Anna uczyniła zrzeczenie się islamizmu.

 

Maria, córka Anny, doszedłszy lat 16-tu, uczyniła profesję w klasztorze Franciszkanek w Rzymie, a jako najdroższy klejnot swego posagu, przyniosła tam obraz Najświętszej Dziewicy, który był świadkiem tylu modłów i tylu łez.

 

Angelina, Anna i obaj jej bracia żyli jak dobrzy chrześcijanie, pozostawiając po sobie pamięć i świadectwo opieki Królowej Niebios.

 

–––––––––––

 

 

Za Przyczyną Maryi. Przykłady opieki Królowej Różańca św., Przedruk z roczników Róży Duchownej (1898 – 1925), redagował O. Teodor Jakób Naleśniak św. Teologii Lektor Zakonu Kaznodziejskiego. Tom II. (Przykłady na październik). Lwów. Wydawnictwo OO. Dominikanów. 1927, ss. 333-341.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXIV, Kraków 2014

Powrót do spisu treści
"Za przyczyną Maryi"

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: