PROBLEMY Z NOWYMI SAKRAMENTAMI (*)

Rozdział VI

Chrzest

KS. RAMA P. COOMARASWAMY

Większość sekt protestanckich nigdy nie przeczyła ani nie negowała faktu, że Chrzest jest sakramentem ustanowionym przez Chrystusa. Mogłoby się zatem wydawać, że posoborowy Neokościół nie miał zbyt poważnych powodów do podjęcia gruntownej rewizji tego obrzędu. Niemniej jednak wprowadzone zostały bardzo doniosłe zmiany, które powodują jego nieważne stosowanie nawet tam gdzie forma i materia zostały zachowane.

Jestem niezwykle wdzięczny ks. Dominikowi Savio Radeckiemu CMRI, za przeprowadzenie przez niego dogłębnego studium zmian. Nieco uprzedzając wymowę jego dzieła chciałbym rozpocząć od zwrócenia uwagi na to, że dokumenty odnoszące się do nowego obrzędu Chrztu – a raczej do tego, co jest określane mianem "Obrzędu Wtajemniczenia Chrześcijańskiego" (The Rite of Christian Initiation – RCIA) – obejmujące 50 stron drobnego druku zawierają tylko jedno, wtrącone mimochodem odwołanie do grzechu pierworodnego. Podkreśla się tam natomiast nieustannie fakt, że "Chrzest jest nade wszystko sakramentem wiary, przez który mężczyźni i kobiety zostają włączeni do Kościoła, umocnieni wspólnie Duchem, stają się mieszkaniem Boga, przyłączeni do świętego narodu i królewskiego kapłaństwa. Jest to święty węzeł jedności łączący wszystkich, którzy zostali nim naznaczeni". W takich okolicznościach "intencja" kapłana zostaje ewidentnie zniekształcona.

Tytułem wprowadzenia, niezwykle trafnym wydaje się być następujący komentarz autorstwa Richarda Jamisona z Los Angeles: "Oczywiste jest, że kolporterzy «pustej teologii» Vaticanum II dokonując zmiany intencji Chrztu – która polegała na «zgładzeniu grzechu pierworodnego», a teraz jest «włączeniem do społeczności chrześcijańskiej» – dopuścili się przez to unieważnienia sakramentu. Jeżeli intencja szafarza zawsze może być kwestionowana, to zawsze dyskusyjny będzie sam fakt udzielenia sakramentu. Wątpliwy sakrament nie jest żadnym sakramentem. A zatem, w konsekwencji soborowy Chrzest jest (niemal na pewno) nieważny...".

Niemowlę umierające w ramionach swej matki o złamanym sercu nigdy nie pozna "chrześcijańskiej wspólnoty", jego maleńka dusza nie dba przecież o przynależność do "chrześcijańskiej wspólnoty". Jego dusza łaknie – tak samo jak dusza każdego człowieka – obecności Boga Wszechmogącego. Jeżeli Chrzest kościoła Vaticanum II jest fałszywy, to na całą wieczność przekreśli dziecku osiągnięcie tej obecności. Zgroza tej konsekwencji jest czymś, czego większość z nas nie może ścierpieć i dlatego odwracamy się od niej z przerażeniem.

Sakrament udziela łaski, ale również poucza. Jakie nauki płyną z soborowego Chrztu? Istotne i ważne jest jedynie "włączenie do chrześcijańskiej wspólnoty". "Zgładzenie grzechu pierworodnego" (jeśli nawet grzech pierworodny istnieje) jest tu nieistotne i nieważne. To jest właśnie końcowy rezultat posoborowego nauczania o Chrzcie. Z tego wynika, że to nauczanie nie jest błędem w ścisłym tego słowa znaczeniu, ponieważ bezpośrednio nie neguje grzechu pierworodnego, degraduje tylko jego status do czegoś nieistotnego. Nie możemy też powiedzieć, że promowanie "włączenia" jest błędem. Włączenie jest najwidoczniej jedynie jakimś rodzajem społecznej niestosowności, "wrzuconym" tu z kaprysu. "Włączenie do chrześcijańskiej społeczności" jest tu oczywiście nieistotne. Nie ma ono więcej duchowego znaczenia niż wprowadzenie do studenckiej korporacji. Cóż więc mamy myśleć na temat tego nie tyle błędnego, co prawdopodobnie unieważniającego Chrzest stwierdzenia? Określmy go jako "pustą teologię". Pusta teologia balansuje na granicy błędu unieważniając prawdę. Czyni to prezentując jako prawdy chrześcijańskie nieistotne tematy pochodzące ze sfery popularnej psychologii, niedowarzonej socjologii, quasi-antropologii oraz uciążliwej kolektywistycznej teorii politycznej. Pusta teologia jest esencją posoborowego "nauczania magisterialnego", a soborowy Chrzest jest niemal doskonałym jego przykładem.

Cóż zatem jest celem soborowej "pustej teologii"? Jeśli odkryjemy prawdziwy "zamysł" soborowego Chrztu to otrzymamy odpowiedź. Jaki jest rzeczywisty cel Chrztu posoborowego? Czy jest nim uniemożliwienie duszom dostępu do Boga? – nie. Czy jest nim zanegowanie grzechu pierworodnego? – nie. Jest nim nic innego jak podanie za prawdę najstarszego ze wszystkich heretyckich kłamstw. Prawdziwym celem posoborowego Chrztu jest po prostu zanegowanie boskości Jezusa Chrystusa. Jego logika jest całkiem prosta, jeśli tylko spojrzy się na fałszywy sakrament jak na instrukcję pustej teologii. Jeżeli grzech pierworodny nie istnieje albo jest nieistotny, to odkupienie jest niepotrzebne. Jeżeli odkupienie jest niepotrzebne, to ukrzyżowanie nie jest odkupieńczą ofiarą. Jeżeli przy ukrzyżowaniu nie ma żadnego odkupienia, to z pewnością Jezus Chrystus nie jest boską osobą. Staje się On po prostu pierwszym przywódcą "chrześcijańskiej wspólnoty" – typem krzyżowca pierwszego stulecia walczącego o równe prawa dla uciskanej mniejszości hebrajskiej zamieszkującej granice Cesarstwa Rzymskiego – na równi z Jerzym Waszyngtonem, Abrahamem Lincolnem, Mahatmą Gandhim i Martinem Lutherem Kingiem. (Trzeba tu zaznaczyć, że dokładnie w taki sposób Jan Paweł II przedstawił Naszego Pana w swoim kazaniu wielkanocnym w 1996 roku).

Przyczyna zanegowania boskości Jezusa Chrystusa przez Vaticanum II była następująca: wpływowi biskupi Kościoła – w tym Jan XXIII i Paweł VI – uważali, że "efekt uboczny" tj. "postęp społeczny" jest prawdziwym celem chrześcijaństwa. Co więcej, nie wierzyli, że głoszenie "społecznego postępu" jest zgodne z prawem boskim. Dlatego też, zdecydowali się zaprzestać nauczać Prawa Bożego a rozpocząć głoszenie quasi-boskości ludzkich istot i ich struktur społecznych. Można to dobrze podsumować stwierdzając po prostu, że biskupi na i po soborze utracili wiarę.

* * *

NOWY RYT CHRZTU

Ks. Dominik Radecki CMRI

Boska moc Chrztu

Zastanówmy się jakie – w świetle rozumu i zdrowego rozsądku – są najistotniejsze elementy Chrztu. W jaki sposób polanie wodą małego fragmentu skóry dziecka może zmyć skazę z duszy niemowlęcia? Czy pamiętacie jak Nasz Pan przywrócił wzrok ślepemu człowiekowi? Otóż, stojącemu przed Nim człowiekowi, Chrystus nałożył na oczy glinę i nakazał obmyć się w sadzawce Siloe. Człowiek ten poszedł do sadzawki, umył się i przejrzał.

W jaki sposób ślepiec odzyskał wzrok? Czyżby światło dostało się do tych niewidomych oczu za przyczyną wody lub gliny? Nie. W przeciwnym wypadku w Judei nie byłoby już więcej niewidomych ludzi. To nie dzięki glinie czy wodzie przywrócona została mu zdolność widzenia, lecz dzięki boskiej mocy Chrystusa działającej poprzez glinę i wodę. Można porównać ten proces z prądem elektrycznym płynącym przez przewody elektryczne. Nie dostrzegamy, aby coś konkretnego się działo, jednakże naprawdę coś się dokonuje. To nie woda czy słowa Chrztu, lecz moc Chrystusa działającego przez te czynniki udziela duszy łaski i usuwa grzech pierworodny.

Wszystkie sakramenty Kościoła katolickiego – w tym Chrzest – zostały ustanowione przez Naszego Pana Jezusa Chrystusa. On jest Autorem sakramentów. Syn Boży, który uleczył chorego i przemienił wodę w wino, nadal używa Swej boskiej mocy w sakramentach.

Materia, forma, szafarz i intencja

Aby mieć szklankę soku pomarańczowego, trzeba mieć najpierw pomarańcze. Pomarańcze są niezbędne do uzyskania soku pomarańczowego. Jeżeli mamy szklankę soku, zrobionego z innej substancji, to rzeczywiście jest to sok, ale nie może to być sok pomarańczowy. Kościół katolicki uczy, że w każdym sakramencie są cztery zasadnicze elementy: ważna materia, ważna forma, ważny szafarz i właściwa intencja szafarza. Jeżeli brak któregokolwiek z tych elementów to sakrament jest nieważny i nie został udzielony.

Materią sakramentu jest jakiś odbierany zmysłami proces bądź rzecz, tj. materialny element sakramentu (woda chrzcielna...). Formą sakramentu są istotne słowa, np.: "Ja ciebie chrzczę w imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego". Szafarzem sakramentu jest osoba udzielająca sakramentu.

Osoba, która udziela sakramentu musi mieć właściwą intencję, tj. musi mieć intencję czynienia tego, co czyni Kościół albo tego, co Chrystus ustanowił i nakazał czynić (co w rzeczywistości, jest jednym i tym samym). Św. Tomasz z Akwinu nauczał: "Wymaga się od szafarza intencji, poprzez którą by on, szafarz, poddał się głównej przyczynie działającej, mianowicie by miał zamiar czynić to, co czyni Chrystus i Kościół"(1).

Sobór Florencki jasno zdefiniował podstawowe zasady siedmiu sakramentów. "Wszystkie te sakramenty realizują się dzięki trzem elementom: mianowicie pewnym rzeczom jako materii, słowom jako formie i osobie szafarza udzielającego sakramentu z intencją czynienia tego, co czyni Kościół. Jeśli którejś z tych rzeczy brak, sakrament nie dokonuje się"(2).

Podstawowe elementy Chrztu

Ważne udzielenie Chrztu zależy od użycia właściwego obrzędu wraz z właściwą intencją szafarza. Do ważnego udzielenia Chrztu nie jest wymagany ksiądz lub biskup. "W nagłej potrzebie udzielić Chrztu mogą... wszyscy, nawet świeccy, mężczyźni i kobiety, bez względu na to do jakiej sekty mogliby przynależeć. Ta zdolność, w stanie konieczności, obejmuje bowiem nawet żydów, pogan i heretyków; jednakże o tyle, o ile mają zamiar czynić to, co czyni katolicki Kościół" (3). Każdy może ważnie ochrzcić pod warunkiem, że użyje wody i wypowie zasadnicze słowa z intencją dokonania tego, co czyni Kościół względnie tego, co Chrystus zamierzał. "Teologiczne uzasadnienie ważności Chrztu udzielonego przez heretyckiego szafarza można odnaleźć w maksymie stale powtarzanej przez św. Augustyna: «Tym który chrzci, jest Chrystus»" (4).

Jednakże, Chrzest jest nieważny, jeżeli osoba, która chrzci nie zamierza czynić tego, co Chrystus i Kościół czynią. W 1690 roku Papież Aleksander VIII potępił zdanie, że: "Ważny jest Chrzest udzielony przez szafarza, który zachowuje cały zewnętrzny obrzęd i formę sakramentu, ale wewnętrznie w swym sercu mówi: Nie zamierzam czynić tego, co Kościół czyni"(5).

Po Vaticanum II Chrzest został przekształcony w sakrament Chrześcijańskiego Wtajemniczenia. Wielki nacisk położono na wprowadzenie do wspólnoty Ludu Bożego natomiast niemal całkowicie zignorowana została jego moc gładzenia grzechu pierworodnego. Czy ci, którzy sprawują ten nowy obrzęd zamierzają czynić to samo, co czyni katolicki Kościół? Jeżeli nie, to taki "Chrzest" jest nieważny. Zbadajmy dowody.

Zmiany będące rezultatem Vaticanum II

Drugi Sobór Watykański uprawomocnił wprowadzenie zmian w rytach sakramentów. Watykańska gazeta L'Osservatore Romano poinformowała, że: "Drugi Sobór Watykański wprowadził pewne modyfikacje w samej istocie sakramentalnych obrzędów"(6). Konstytucja o Liturgii Vaticanum II nakazała, aby zrewidować obrzęd Chrztu niemowląt i dorosłych (7).

Nauczanie Vaticanum II na temat Chrztu

W swym dekrecie o ekumenizmie sobór zapewnia, że WSZYSCY ochrzczeni są członkami ciała Chrystusa. Mówiąc o przeszkodach w jedności, stwierdza: "Pomimo to prawdą jest, że wszyscy którzy zostali usprawiedliwieni z wiary przez Chrzest należą do Ciała Chrystusa, dlatego też mają prawo by nazywać się chrześcijanami, a synowie Kościoła katolickiego słusznie uważają ich za braci" (par. 3).

"Mają prawo by nazywać się chrześcijanami"? Dlaczego nie nazwać ich po prostu "katolikami"? Bycie członkiem Ciała Chrystusa oznacza bycie członkiem Jego Mistycznego Ciała, którym jest Kościół katolicki. Jakież to inne Ciało Chrystusa mamy tutaj?

Czy są oni rzeczywiście "słusznie uważani za braci przez synów Kościoła katolickiego"? Dlaczego przez "synów", a nie po prostu przez "wiernych" Kościoła katolickiego, a zatem braci w wierze katolickiej?

"Niech was nikt nie zwodzi próżnymi słowami" (Ef. V, 6). Pod zasłoną takich dwuznaczności Vaticanum II protestanci okazują się być de facto katolikami. Ponadto – co należy zaznaczyć – stają się nimi bez konieczności wyznawania wiary katolickiej ani też bez poddania się władzy Kościoła – a są to dwa warunki członkostwa w Kościele, o których wyraźnie wspomina Katechizm Soboru Trydenckiego.

Cóż zatem dzieje się z Kościołem jako widzialną społecznością ustanowioną przez Chrystusa, społecznością wiernych zjednoczonych w tej samej wierze i kulcie, pod tą samą władzą? "Nie może się skryć miasto leżące na górze" (Mt. V, 14). Według Vaticanum II, to "Lud Boży" zostanie zbawiony. Czymże jest ten "Lud Boży"? Jest on rozmaicie definiowany bądź to jako "katolicy", bądź jako "wszyscy ochrzczeni chrześcijanie", czy wreszcie jako "wszyscy ludzie dobrej woli". Nie może zatem dziwić, że dla Vaticanum II to jakiś mgławicowy, bezpostaciowy "Lud Boży" zajmuje miejsce katolickiego Kościoła jako środka zbawienia.

"Toteż ów lud mesjaniczny, choć nie obejmuje aktualnie wszystkich ludzi, a nieraz nawet okazuje się małą trzódką, jest przecież potężnym zalążkiem jedności, nadziei i zbawienia dla całego rodzaju ludzkiego" (Konstytucja dogmatyczna o Kościele, par. 9).

Bez wątpienia, sobór nie identyfikuje – jak to uczynił Papież Pius XII – Mistycznego Ciała Chrystusa z katolickim Kościołem.

Chociaż nadal pozostaje prawdą, że ludzie ważnie ochrzczeni poza Kościołem katolickim – i to zarówno dzieci jak i osoby dorosłe w dobrej wierze – otrzymują łaskę płynącą z sakramentu i będą dzięki niej zbawieni o ile tylko nie utracą jej przez grzech, to jednak nie stanie się tak ze względu na ich przynależność do Kościoła, taką jak pozostałych należących do Jego ciała – ciała wiernych – ale przez przynależność do duszy Kościoła; przez to, że – jak się mówi – są katolikami "w sercu". Tym sposobem nawet ludzie w ogóle sakramentalnie nieochrzczeni mogą być zbawieni, a mianowicie przez Chrzest Pragnienia, albo przez Chrzest Krwi, zależnie od konkretnego przypadku. Lecz jedynie przez zewnętrzne wyznanie wiary katolickiej, czy będzie ono publiczne w wypadku konwertytów wcześniej ochrzczonych czy też przez sam Chrzest w katolickim Kościele, dana osoba faktycznie staje się członkiem Kościoła, a w konsekwencji członkiem Mistycznego Ciała.

W wypadku ochrzczonych poza Kościołem, czy będą to protestanci czy też schizmatycy, ich przyjęcie do Kościoła – a tym samym do Mistycznego Ciała Chrystusa – zależy od złożenia Wyznania Wiary przed katolickim prałatem lub kapłanem oraz od podporządkowania się władzy Kościoła. Kościół nie jest prymarnie społecznością bądź ciałem złożonym z ochrzczonych, lecz z wiernych. Jak to bardzo wyraźnie zostało wyrażone przez Papieża Piusa XII w encyklice Mystici Corporis "ci, którzy są odseparowani od jedności wiary bądź władzy nie mogą przebywać w jedności tego ciała i jego jednego boskiego ducha" (8).

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Zmiany (modyfikacje, skreślenia i wstawki) w rytuale zostały dokonane w celu wyrażenia nowej teologii Drugiego Soboru Watykańskiego. Nowy obrzęd Chrztu dzieci został wprowadzony 1 czerwca 1970 roku (w Polsce w 1973 roku – przyp. tłum.). Obrzęd Chrześcijańskiej Inicjacji Dorosłych (Rite of Christian Initiation for Adults – RCIA) wydano 6 stycznia 1972 roku. Moderniści pokusili się także o przekształcenie tradycyjnego nauczania katolickiego o grzechu pierworodnym i łasce uświęcającej.

Oficjalne dokumenty odnoszące się do nowego obrzędu Chrztu (50 stron drobnego druku) zawierają tylko pojedyncze, rzucone mimochodem odwołanie do grzechu pierworodnego (9). Jednocześnie dokument pełen jest wyrażeń takich jak: "przez sakramenty chrześcijańskiej inicjacji mężczyźni i kobiety uwolnieni zostają od mocy ciemności" oraz "stają się synami i córkami Boga wraz z całym ludem Bożym". I jeszcze: "Chrzest jest nade wszystko sakramentem wiary, przez który mężczyźni i kobiety zostają włączeni do Kościoła, umocnieni wspólnie Duchem zostają przyjęci do domu, w którym żyje Bóg, przyłączeni do świętego narodu i królewskiego kapłaństwa. Jest to święty węzeł jedności łączący wszystkich, którzy zostali nim naznaczeni".

Czy ten nowy obrzęd Chrztu jest ważnym sakramentem? Brak oficjalnej deklaracji, co do nieważności nowego rytu sakramentalnego, niemniej jednak możemy kierować się zasadą, że wszelka substancjalna zmiana w rycie sakramentu unieważnia ten sakrament.

Chociaż do nowego obrzędu Chrztu wprowadzone zostały liczne zmiany, to zachowane zostały istotne słowa: "Ja ciebie chrzczę w imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego". Jednakże nie zapewnia to ważności nowego obrzędu.

Począwszy od Vaticanum II liczni kapłani "eksperymentowali" z istotnymi obrzędami sakramentów, nie wyłączając również Chrztu. Zamiast użycia poprawnych słów: "Ja ciebie chrzczę w imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego" niektórzy księża wymyślili własną formę i zmienili istotne słowa Chrztu. Inni z kolei zmienili główną ceremonię. Zamiast wylania wody podczas wypowiadania istotnych słów – w ramach "eksperymentowania" – sfabrykowali swój własny porządek rzeczy. Czasami woda nie jest wylewana we właściwy sposób. Takie i tym podobne defekty uczyniły wiele Chrztów wątpliwymi, a inne z pewnością nieważnymi.

Arcybiskup Francis Kenrick napisał: "Gdzie nie użyto w ogóle wody, absurdem jest dopuszczać, że Chrzest został dokonany; tam gdzie wodę użyto bardzo skąpo i niedbale, jak w przypadku, gdy ktoś pokropiony zostanie paroma kroplami wody względnie, gdy wilgotny palec nieznacznie tylko muśnie czoło, tam pojawia się poważny powód by obawiać się, że nie było żadnego Chrztu. Kiedy słowa zostają poprzedzone przez inne, które modyfikują albo zmieniają ich znaczenie, albo gdy nie mają one moralnego związku z obmyciem (wylaniem wody) – będąc wypowiedzianymi przed lub po obmyciu w znaczącym odstępie czasu – tam Chrzest jest wątpliwy, o ile nie całkowicie nieważny"(10).

Jednakże, największe zagrożenie co do nieważności Chrztu w Neokościele wynika z całkiem prawdopodobnej wadliwej intencji szafarza. Wielu księży przyjęło herezje Teilharda de Chardin na temat grzechu pierworodnego. Niektórzy otwarcie głoszą swą niewiarę w grzech pierworodny i cel, w jakim Chrzest został ustanowiony przez Chrystusa. Regeneracyjna moc Chrztu (zgładzenie grzechu pierworodnego) jest traktowana jako błaha bądź nieistotna. Czy tacy kapłani będą mieć właściwą intencję podczas udzielania Chrztu?

Wpływ Teilharda de Chardin

Niektórzy zapewne wysuną zarzut, że Teilhard de Chardin nie jest już uznawanym autorytetem. Może to być prawdą jeśli chodzi o samo jego nazwisko, lecz z pewnością nie dotyczy idei, które tak bardzo nam towarzyszą. Kim był ten niezwykły osobnik?

Pierre Teilhard de Chardin był francuskim księdzem jezuitą, którego myśl była pewną formą kompilacji ewolucji darwinowskiej i "katolickiej" teologii. W świetle teologii ewolucyjnej pojęcie niezmiennego Depozytu Wiary jest uważane za złudzenie, ponieważ niczego nie można wyłączać spod powszechnego prawa nieustannej zmiany. "Jego wiara nie była wiarą Kościoła katolickiego i wiedział on o tym. Wszak jego wiedza była na tyle obszerna by mógł sobie zdawać sprawę, że Wiara Kościoła jest wiarą w słowa Jezusa Chrystusa, a w konsekwencji ta wiara nie może się zmienić substancjalnie" (11).

"W 1927 roku Rzym odmówił udzielenia Imprimatur jego książce Le Milieu Divin. W 1933 roku, nakazano mu zaprzestania wykładów w Paryżu. W 1933 Rzym nie udzielił mu pozwolenia na opublikowanie L'Energie Humaine. W 1944 jego Phénomène Humain została zakazana. W 1948 roku, wezwany przez Przełożonego Generalnego do Rzymu, kolejny raz szukał pozwolenia na wydanie swego Phénomène Humain – czego mu odmówiono. Ponownie w latach 1949 i 1955 restrykcje dotknęły jego prac i działalności. W grudniu 1957 roku, dekret Świętego Oficjum nakazał wycofanie jego dzieł z katolickich bibliotek, seminariów, religijnych instytucji i księgarni" (12).

"Większość prac aż do jego śmierci nigdy nie doczekała się druku, ponieważ różne władze kościelne uważały wiele jego idei za nieprawowierne... Otwartość z jaką traktował wiele tradycyjnie wyrażonych doktryn Kościoła – takich jak grzech pierworodny – szczerze niepokoiła jego zwierzchników i dlatego w 1925 roku otrzymał «życzliwe» polecenie by skoncentrował się na pracy naukowej i powrócił do Chin"(13). "W istocie, Teilhard został uciszony przez praktyczne wygnanie z Europy" (14). Zmarł nagle w Nowym Jorku, 10 kwietnia 1955 roku.

"Za życia nie uzyskał pozwolenia na publikacje swych najbardziej znaczących prac i faktycznie nigdy nie zostały one wydane z Nihil Obstat i Imprimatur (oficjalne deklaracje, że książki nie zawierają doktrynalnego bądź moralnego błędu)" (15). 30 czerwca 1962 roku, Święte Oficjum wydało monitum (ostrzeżenie) "o dwuznacznościach a nawet poważnych błędach przeciw nauce katolickiej zawartych w jego pismach"(16). "W 1963 roku, Wikariat Rzymu nakazał w dekrecie by katolickie księgarnie Rzymu wycofały z obiegu prace de Chardina, jak również te książki, które faworyzowały jego błędne doktryny"(17).

Dlaczego Kościół katolicki uważał nauki Teilharda de Chardin za tak niebezpieczne i rewolucyjne? Pisma Teilharda de Chardin są jednym z głównych źródeł fundamentalnych błędów dzisiejszej teologii i filozofii. Założył on podwaliny nowej ekumenicznej religii, która kompletnie porzuciła katolicką wiarę. Jest to nowa wiara, która mieni się być wiarą katolicką. "Nie jest to w żadnym wypadku wiara Kościoła katolickiego... głosem Świętego Oficjum, organu uprawnionego do przemawiania w Jego imieniu, Kościół uznał za konieczne by oświadczyć, że się nie rozpoznaje w pracach Teilharda"(18).

Dr von Hildebrand odniósł się do Teilharda de Chardin i innych modernistycznych pisarzy w książce Trojan Horse In the City of God (Koń Trojański w Mieście Boga): "Nie możemy oprzeć się wrażeniu, że ci pisarze nie tylko utracili swą katolicką wiarę, ale również nie rozumieją już samej natury religii opartej na Boskim Objawieniu. Wystarczająco smutne jest, gdy ludzie tracą wiarę i opuszczają Kościół, ale dużo gorsze jest, gdy ci, którzy faktycznie stracili swą wiarę pozostają w obrębie Kościoła i próbują – jak termity – podkopywać chrześcijańską wiarę" (19).

Pisma św. Tomasza z Akwinu i Teilharda de Chardin leżą na przeciwnych krańcach spektrum. Filozofia tomistyczna jest jasna, uporządkowana i logiczna. Nauki Chardina są mętne, chaotyczne i nielogiczne. Łatwo to dostrzec, gdy tylko się z nimi zapozna. Teilhard uknuł wielką liczbę pojęć (np. noosfera, totalizacja, chrystogeneza, punkt Omega, pleromizacja i sto innych) na opisanie różnych stadiów jego ewolucyjnej teorii.

Nauczanie Teilharda de Chardin

Jeden z największych znawców de Chardina, kardynał Journet wydał następujący werdykt na temat prac Teilharda: "prace de Chardina są zgubne... muszą zostać przyjęte lub odrzucone jako całość; jednakże zaprzeczają one chrześcijaństwu... Jeśli przyjmie się objaśnienia de Chardina trzeba odrzucić chrześcijańskie pojęcie Stworzenia, Ducha, Boga, Zła, Grzechu Pierworodnego, Krzyża, Zmartwychwstania, Boskiej Miłości, itd."(20).

Teilhard uczył, że Tradycję chrześcijańską należy zaliczyć do rzędu "ziemskich fanaberii i dziecinady". Teilhard de Chardin w swej książce Stuff of the Universe (Materia Wszechświata) nie kryje jak wielkiej części chrześcijańskiej doktryny jest gotów się pozbyć; sam rdzeń dogmatu powinien zostać przekształcony. "Doszedłem do wniosku, że ceną za drastyczną waloryzację i amortyzację substancji rzeczy musi być cała seria przeformułowań pewnych wyobrażeń albo postaw, które wydają się nam ostatecznie ustalone przez katolicki dogmat, która staje się konieczna, jeżeli szczerze pragniemy schrystianizowania ewolucji. Mając tego świadomość oraz z powodu nieuchronnej konieczności, można stwierdzić, że nieznana dotąd forma religii stopniowo kiełkuje w sercu nowoczesnego Człowieka, w szczelinie otwartej przez ideę ewolucji"(21).

"Oczywiście, taka teoria pociąga za sobą albo porzucenie albo kompletne przekształcanie wszystkich podstawowych doktryn rzymskiego katolicyzmu. Stworzenie, Grzech Pierworodny, boskość Jezusa, odkupienie przez śmierć Jezusa na krzyżu Kalwarii, Kościół, darowanie grzechów, Ofiara Mszy, kapłaństwo, nieomylność papieska, Piekło, Niebo, łaska nadprzyrodzona – nawet istnienie i wolność Boga – wszystko musi zostać ponownie sformułowane, a być może w przeważającej części porzucone" (22).

Teilhard de Chardin wierzył, że ewolucja góruje nad Depozytem Wiary. Pisał on: "Czy ewolucja jest teorią, systemem, albo hipotezą? Jest czymś znacznie większym: jest podstawowym warunkiem, któremu wszystkie teorie, wszystkie hipotezy, wszystkie systemy muszą się pokłonić i który muszą od tego momentu spełnić, jeśli chcą stać się możliwe do przyjęcia i prawdziwe. Ewolucja jest światłem oświetlającym wszystkie fakty, krzywą, za którą wszystkie linie muszą podążać" (23).

Wielu ludzi widziało w Teilhardzie de Chardin wielkiego naukowca, który pogodził katolicyzm z nauką przez wprowadzenie nowej ewolucyjnej teologii. Dietrich von Hildebrand powiedział: "Chociaż nie jestem kompetentnym sędzią by oceniać Teilharda jako naukowca, to tę opinię można zakwestionować bez posiadania specjalistycznych kompetencji. A to dlatego, że każdy rozważny myśliciel wie, iż pogodzenie nauki i wiary chrześcijańskiej nigdy nie było potrzebne, ponieważ prawdziwa nauka (w przeciwieństwie do fałszywych filozofii maskujących się naukowymi pozorami) nigdy nie może być niezgodna z wiarą chrześcijańską. Nauka nie może ani udowodnić ani zaprzeczyć prawdzie wiary" (24).

"Intencją Teilharda nigdy nie była obrona i przywrócenie tradycyjnego chrześcijańskiego nauczania; zamiast tego, od samego początku jego celem było przekształcenie doktryny. «Tym czym bezzwłocznie musimy się zająć jest modyfikacja pozycji zajmowanej przez samo jądro chrześcijaństwa...». Jednym słowem, celem Teilharda jest założenie nowego chrześcijaństwa"(25).

Dietrich von Hildebrand daje nam jeszcze głębszy wgląd w postać Teilharda de Chardin. Odwołując się do rozmowy, którą przeprowadził kiedyś z Teilhardem na temat św. Augustyna, wspomina jak Teilhard de Chardin "gwałtownie wykrzyknął: «Nie wspominaj o tym nieszczęsnym człowieku; zepsuł on wszystko wprowadzeniem nadprzyrodzoności». Ta uwaga potwierdziła wrażenie o beznadziejnym materializmie jego poglądów, lecz również uderzyło mnie to w inny sposób: krytyka św. Augustyna – największego z Ojców Kościoła – zdradziła występowanie u Teilharda braku prawdziwego wyczucia intelektualnej i duchowej wielkości" (26).

Nauka Teilharda de Chardin o grzechu pierworodnym

W nowym chrześcijaństwie Teilharda nie ma żadnego miejsca dla łaski uświęcającej i porządku nadprzyrodzonego. Doktryny Kościoła o grzechu pierworodnym i Odkupieniu nie mają żadnego realnego znaczenia w jego nowej religii. Nawet sam Teilhard de Chardin był świadomy niezgodności Boskiego Objawienia ze swoimi nowymi koncepcjami, gdy pisał: "Czasami trochę lękam się, gdy pomyślę o transpozycji, jakiej muszę poddać mój umysł rozważając tak pospolite pojęcia jak stworzenie, natchnienie, cud, grzech pierworodny, zmartwychwstanie, itd. by być zdolnym do przyjęcia ich" (27).

Teilhard spotykał się z krytyką, ponieważ "nie wiedział, co począć z grzechem pierworodnym". Katolicka nauka o grzechu pierworodnym kolidowała z jego teoriami. "Rozpatrując zagadnienie grzechu pierworodnego... udzielał czasami objaśnień, które słusznie należało uznać za niezadowalające" (28).

Jego poglądy na grzech pierworodny zmieniały się. Forma, jaką im nadawał z pewnością była nie do utrzymania. Na przykład, "«pierwotne zło», które jak się wydaje Teilhard przyjmował, na pewno było rzeczywistością, lecz rozciągało się ono daleko poza człowieka, na całość stworzonego świata. Nad każdą strukturą skoro tylko rozpocznie swe istnienie wisi groźba śmierci: ten «pierwotny» niedostatek wywiera wpływ na każde stworzenie. Samo występowanie śmiertelności jest brakiem, który dla Teilharda – w opinii niektórych jego interpretatorów – przybiera na ludzkim poziomie nazwę grzechu" (29).

Zdał on sobie sprawę, że trudnością byłoby zdobycie akceptacji dla jego błędnej teorii grzechu pierworodnego. Teilhard pisał: "Nie sądzę, aby ktokolwiek w historii Kościoła podjął się takiego «zamachu» na utrwalony dogmat jak, ten o którym mówimy – chociaż podobne próby były czynione i doprowadzane do połowy drogi..." (30).

Chardin pisał: "Grzech pierworodny nieustannie tamuje naturalne rozprzestrzenianie się naszej religii. Podcina on skrzydła naszych nadziei. W każdym momencie, gdy sięgamy szeroko otwartego pola dobrych rzeczy, które optymizm pozwala nam zdobyć, to za każdym razem pociąga nas w tył w kierunku przemożnych cieni wynagradzania i pokuty". Jest to "kaftan bezpieczeństwa, który kontroluje wszelki odruch serca czy umysłu"; "krępuje nasze ręce i nogi i wysysa krew, ponieważ w formie w jakiej jest obecnie przedstawiany reprezentuje przetrwanie statycznych pojęć, które są anachronizmem w naszym systemie ewolucjonistycznego myślenia"(31).

W liście skierowanym do Teilharda, Pere Marechal odnosząc się do jego teorii grzechu pierworodnego, stwierdza: "To nowe objaśnienie modyfikuje, jak mi się wydaje, zasadniczą podstawę, a nie jedynie sposób sformułowania «zdefiniowanego» dogmatu. Ściślej mówiąc, znosi ono dogmat, uznając go za zbyteczny. W rzeczywistości zastępuje ono grzech pierworodny odległym ontologicznym pierwiastkiem fizycznego i moralnego zła. Otóż, ten pierwiastek, ta metafizyczna możliwość zła, tkwiąca w stworzeniu jako stworzeniu (creatura qua creatura), ani nie domaga się ani nie przekreśla stanu nadprzyrodzonego usprawiedliwienia, i dlatego nie może – przy «braku pierwotnej sprawiedliwości» – wejść w relację jako aktywna zasada z rzeczywistą konsekwencją, którą Sobór Trydencki tak wyraźnie potwierdza mówiąc o grzechu Adama. Cała chrześcijańska ekonomia «usprawiedliwienia» zostaje wywrócona. Postawiona hipoteza prowadziłaby do stwierdzenia, że rodzaj ludzki jako taki nigdy nie utracił swego pierwotnego prawa do łaski i że pozbawienie go łaski należałoby traktować, w każdej pojedynczej osobie, po prostu jako rezultat błędu, którego jest teraz winny. Wszystko, co pozostałoby pod nazwą «grzechu pierworodnego» byłoby tylko niedoskonałością stworzonej istoty, «podstawowym warunkiem jego narodzin z wielości» – innymi słowy filozoficzną prawdą" (32).

Nie ulega wątpliwości, że Teilhard do końca nie wierzył w grzech pierworodny, o czym świadczy jego list z 8 kwietnia 1955 (dwa dni przed śmiercią) do ks. Andre Raviera: "We Wszechświecie Kosmogenezy, Zło nie jest już katastroficzne (tj. już nie jest wynikiem przypadku) lecz ewolucyjne (tj. statystycznie nieuniknionym produktem ubocznym wszechświata w jego drodze do jedności w Bogu)" (33).

Teoria ewolucji Teilharda wymagała istnienia poligenizmu (wielu Pierwszych Rodziców). Nie wierzył on w nasze wspólne pochodzenie od Pierwszych Rodziców, Adama i Ewy (monogenizm). W rezultacie odrzucił doktrynę grzechu pierworodnego. Ponieważ Teilhard nie wierzył w stworzenie biblijnego pierwszego mężczyzny – Adama i pierwszej kobiety – Ewy to głosił on, że "Pierwszych Rodziców" było wielu, którzy jednocześnie wyewoluowali z naczelnych. Zakładając taką hipotezę grzech pierworodny jest niemożliwy.

Pisma Teilharda de Chardin wyrażają tę wiarę w ewoluującą grupę pierwszych mężczyzn i kobiet. "Pisał on w Mon Univers, «pierwotna wielość» narodziła się z dysocjacji wcześniej skonsolidowanego bytu (pierwszego Adama); następnie przyszła druga faza «inwolucji» ducha w materię, faza najwyraźniej nie empiryczna. Ks. Bosio krytykuje zdanie Teilharda wyrażone w jego książce The Phenomenon of Man: «A zatem z naukowego punktu widzenia, który jedynie z dystansu zajmuje się zbiorowiskami, pierwszy człowiek może być jedynie tłumem; a na jego młodość składają się tysiące lat»" (34).

Papież Pius XII potępił poligenizm w encyklice Humani Generis: "Nie wolno bowiem wiernym Chrystusa trzymać się takiej teorii, w myśl której przyjąć by trzeba albo to, że po Adamie żyli na ziemi prawdziwi ludzie nie pochodzący od niego drogą naturalnego rodzenia, jako od wspólnego wszystkim przodka, albo to, że nazwa «Adam» nie oznacza jednostkowego człowieka, ale jakąś nieokreśloną wielość praojców. Już zaś zupełnie nie widać jakby można było podobne zdanie pogodzić z tym, co źródła objawionej prawdy i orzeczenia kościelnego Nauczycielstwa stwierdzają o grzechu pierworodnym, jako pochodzącym z rzeczywistego upadku jednego Adama i udzielającym się przez rodzenie wszystkim ludziom, tak iż jest on grzechem własnym każdego z nich" (35).

Joseph Kopp, autor A New Synthesis of Evolution mówi, że doktryna Kościoła i teorie Teilharda są nie do pogodzenia. "W tej kwestii trzeba stwierdzić bardzo wyraźnie: każdy kto postuluje Boską «interwencję» w Jego własne dzieło ten nie modyfikuje jedynie koncepcji de Chardina, on tym sposobem niszczy sam rdzeń jego filozofii. Mówienie o «wprowadzeniu duszy ludzkiej specjalnym aktem stworzenia» oznacza wyeliminowanie całego znaczenia teorii de Chardina o celowej ewolucji biosfery ku człowiekowi. Dotyczy to również jego teorii ewolucji noosfery (36), która, jak się przekonamy, staje się zupełnie niezrozumiała, jeśli przyjmie się koncepcję interwencji. Musimy przyjąć jego wizję postępującego rozwoju stworzenia aż do człowieka albo odrzucić całą jego filozofię" (37).

Niemożliwe jest pogodzenie nauk Teilharda o grzechu pierworodnym ze słowami: "przez jednego człowieka grzech wszedł na ten świat" (Rzym. V, 12), do których Sobór Trydencki w szczególny sposób się odniósł formułując dekret o grzechu pierworodnym: "Jeśli ktoś nie wierzy, że pierwszy człowiek Adam, kiedy przekroczył w raju nakaz Boży, zaraz stracił świętość i sprawiedliwość, którą został obdarzony... niech będzie wyklęty" (38).

Kościół nie oferuje żadnej interpretacji tradycyjnych wyrażeń "Nasi Pierwsi Rodzice", "Rajski ogród", "Upadek" i "Grzech Pierworodny" pozwalającej, by hipotezę Teilharda można było uznać choćby nawet bardzo ogólnie za teologicznie dopuszczalną. Jego pojmowanie grzechu pierworodnego jest sprzeczne z chrześcijańskim objawieniem i nauczaniem Kościoła.

Poglądy Teilharda de Chardin prowadzą ostatecznie do zanegowania boskości Chrystusa. Cóż za radykalna różnica między doktryną Kościoła katolickiego i teologicznymi urojeniami de Chardina! "Chrystus Teilharda nie jest już Jezusem, Bogiem-Człowiekiem, Odkupicielem; zamiast tego, jest On inicjatorem czysto naturalnego ewolucyjnego procesu i jednocześnie, jego końcem – Chrystusem Omegą. W jego fundamentalnej koncepcji świata, w której nie ma miejsca dla grzechu pierworodnego w rozumieniu nadawanym mu przez Kościół, nie ma miejsca dla Jezusa Chrystusa Ewangelii; ponieważ jeśli nie ma żadnego grzechu pierworodnego, to odkupienie człowieka przez Chrystusa traci swój wewnętrzny sens"(39).

Teilhard de Chardin i Vaticanum II

Jaki związek zachodzi między Teilhardem de Chardin i soborowym obrzędem Chrztu (wtajemniczeniem)? Chociaż Teilhard de Chardin zmarł wiele lat przed wprowadzeniem nowego rytu Chrztu, to Vaticanum II, Paweł VI i liturgiczni "reformatorzy" byli pod wpływem jego myśli. Paweł VI, który zmienił sakrament Chrztu w obrzęd chrześcijańskiego wtajemniczenia, powiedział, że "Ks. Teilhard jest dla naszych czasów niezastąpionym człowiekiem; sposób w jaki wyrażał swą wiarę jest dla nas niezbędny"(40).

Ks. Teilhard był często cytowany podczas soboru i w opinii niejednego pisarza jego wpływ na wynik tego historycznego soboru był porównywalny z wpływem Jana XXIII. Na przykład, ksiądz D. Campion, który przygotował komentarz i objaśnienia do angielskojęzycznej wersji Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym, najistotniejszego dokumentu Vaticanum II, napisał: "Tutaj, tak samo jak w innych miejscach, łatwo jest dostrzec zgodność intuicji rozwiniętych przez myślicieli takich jak Teilhard de Chardin w jego Divin Milieu z zasadniczymi postanowieniami Soboru" (41).

"Teilhard posiadał ogromną wizję Kościoła jako wspólnoty miłości chrześcijańskiej, gdzie ludzie żyją wspólnie jako jednostki, wszelako są na tym świecie zjednoczeni w miłości totalnej, bezgranicznej, bezkresnej; znaku obecności Boga, którego pełnią i końcem jest Miłość"(42). Jego koncepcja Chrztu to po prostu włączenie do tej wspólnoty. W religii Teilharda nie ma miejsca dla nadprzyrodzonego życia łaski, która zostaje wlana do dusz przez Chrzest. W jego koncepcji, zjednoczenie z Bogiem polega głównie na zasymilowaniu się w ewolucyjny proces.

Heretyckie nauki Teilharda de Chardin były szeroko rozpowszechniane przez seminaria, szkoły, domy zakonne i biblioteki Neokościoła. Jego nauki stanowią apostazję od katolickiego Kościoła. "Ks. De Lubac SJ, przemawiając w Instytucie Odnowy Kościoła w Toronto w 1967 roku powiedział, że bezsprzecznie «Kościół staje w obliczu poważnego kryzysu». Pod szyldem «nowego kościoła», próbuje się obecnie ukonstytuować «kościół posoborowy» różny od Kościoła Jezusa Chrystusa" (43). Teilhard de Chardin położył fundamenty pod założenie tego nowego kościoła.

Intencja szafarza Chrztu

Niektórzy księża przyswoili sobie i zaadoptowali błędną naukę Teilharda de Chardin o grzechu pierworodnym. Stało się to źródłem powstania u nich wielu fałszywych poglądów i przekonań na temat Chrztu. Czy w tej sytuacji mogą oni ważnie go udzielać?

Kościół uczy, że nawet heretycy mogą ważnie ochrzcić, jeśli mają intencję udzielenia Chrztu Chrystusa i użyją właściwej materii i formy. "Ważność Chrztu nie zależy od szafarza ani od tego, jakiego typu osobą może on być, ale od faktu, iż pragnąc udzielić Chrztu Chrystusa zastosuje on właściwy obrzęd" (44).

Św. Augustyn powiedział, że każdy, kto użyje rytu ustanowionego przez Chrystusa udzieli Chrztu w sposób ważny (45). "Po czasach Ojców Kościoła, to zagadnienie było stopniowo rozwijane i już przed św. Tomaszem teologowie powszechnie uważali, że każdy, mężczyzna albo kobieta, ochrzczony bądź nieochrzczony, może ważnie ochrzcić. Musi być oczywiście wyraźnie zrozumiane, że dla ważności sakramentu zawsze konieczna jest właściwa intencja, tzn. zamiar czynienia tego, co czyni Kościół Chrystusa" (46).

Chrzest udzielany przez niekatolika jest ważny, jeśli użyje on właściwego rytu i zamierza udzielić Chrztu Chrystusa. Chrzest jest ważny na mocy zasady błędu zwykłego (simplex error). Kościół rozróżnia między przekonaniem, jakie istnieje w umyśle danej osoby i intencją spoczywającą w jego woli. Innymi słowy, osoba udzielająca Chrztu może mieć w swoim umyśle błędne pojęcie o naturze, efektach i skuteczności Chrztu. Jednakże o ile tylko w jego woli będzie intencja dokonania Chrztu Chrystusa, to sakrament jest ważny.

W powyższym przykładzie, w umyśle danej osoby może istnieć zwykły błąd (simplex error), ponieważ ma ona słabe lub nawet błędne rozumienie Chrztu. A jednak, o ile tylko w jego woli nie ma faktycznej intencji przeciwnej ogólnej intencji Chrystusa i Jego Kościoła, to Chrzest jest ważny. Jeśli osoba udzielająca Chrztu przez szczególny akt swej woli nie zamierza uczynić tego, co chciał Chrystus i ustanowił, a Kościół czyni, to taki sakrament byłby nieważny.

Zasada błędu zwykłego musi być jasno zrozumiana. "Błąd jest to fałszywy osąd umysłu. Błąd jest zwykły jeżeli pozostaje w umyśle nie wpływając na wolę, a więc nie modyfikując czynu, który wola wywołuje" (47). Teologowie czynią rozróżnienie między błędem istniejącym w umyśle i intencją przebywającą w woli.

Kwestia intencji szafarza Chrztu była rozważana w artykule zawartym w American Ecclesiastical Review. Przytoczę kilka ustępów z tego artykułu. Zasada zwykłego błędu będzie pomocna w zrozumieniu argumentacji teologów rozpatrujących ten temat.

Ulric Beste rozpoczyna od przedstawienia listy zasadniczych elementów sakramentu. "Jest zatem pewne i przez wszystkich uznane, że oprócz materii i formy przepisanych przez Chrystusa, także właściwa intencja szafarza wymagana jest do ważności udzielanego Chrztu. Jednakże jak tego powszechnie nauczają teologowie, intencja ta nie musi koniecznie być jawna albo wyraźna, ani sprecyzowana i dobitna czy też właściwie określona; jest całkiem wystarczające, jeśli istnieje domyślnie i w bezładnej formie w umyśle szafarza".

"Doprawdy, nic więcej nie jest konieczne ponad to, aby miał intencję dokonania tego, co Kościół czyni, względnie tego, co Chrystus ustanowił i nakazał czynić, bądź tego, co zwykle widzi, że pasterze czy chrześcijanie czynią w swych kościołach. Pozostaje to nadal prawdą nawet, jeżeli wewnętrznie w swym sercu i umyśle czuje on i jest przekonany, że jest to daremna i nieposiadająca znaczenia ceremonia i że Kościół przeprowadzając ją na pewno błądzi i dopuszcza się całkowicie nieefektywnego czynu. Ten wniosek w oczywisty sposób wypływa z praktyki Kościoła, ponieważ nie będzie On nakazywał lub nie będzie pozwalał na powtórny Chrzest z tego jedynego i prostego powodu, że Żyd albo Saracen, poganin lub heretyk – którzy często prawie nic nie wiedzą o celu i mocy Chrztu – udzielił sakramentu, o ile oczywiście, wymagana materia i forma były należycie zachowane"(48).

Zasada zwykłego błędu zostaje teraz zastosowana w odniesieniu do szafarza Chrztu. "Błąd oraz mylne pojęcie o Chrzcie, zakładając, że jest tylko zewnętrzną oznaką przylgnięcia nie wywierając nawet żadnego wpływu na duszę, jeśli jest systematycznie głoszone jako doktryna sekty i uporczywie deklarowana przez szafarza bezpośrednio przed aktem chrztu (jako częścią ceremonii Chrztu, bądź też nie), nie niszczy jeszcze intencji czynienia tego, co Kościół czyni względnie tego, co Chrystus ustanowił; jego ogólna intencja przezwycięża i jak gdyby wchłania prywatne bądź uprzedzone nastawienie umysłowe szafarza wobec Chrztu spowodowane fałszywymi doktrynami i heretyckimi pojęciami; błąd może współistnieć z właściwa intencją"(49).

"Wytłumaczenie jest takie, że ogólna intencja szafarza czynienia tego, co Chrystus ustanowił dominuje i absorbuje fałszywe idee i opinie. Błąd jest zakorzeniony w umyśle, podczas gdy intencja jest aktem woli. Święta Kongregacja w swych wypowiedziach nie ustaje w przypomnieniach i podkreślaniu, że błąd, co do skutku sakramentu nie uniemożliwia szafarzowi posiadania intencji koniecznej do dokonania tego, co Chrystus ustanowił"(50).

Kodeks Prawa Kanonicznego stosuje tę samą zasadę w sprawach dotyczących małżeństwa. Kanon 1084 opisuje zwykły błąd (simplex error) dotyczący jedności względnie nierozerwalności albo sakramentalnej powagi małżeństwa. "Aby błąd taki mógł unieważnić kontrakt, musiałby przenieść się na intencję i stać się jej częścią poprzez pozytywny akt woli, jak to jest określone wyraźnie w kanonie 1086, par. 2. «Lecz jeśli któraś ze stron albo obie strony pozytywnym aktem woli wykluczyłyby samo małżeństwo, względnie wszystkie prawa do małżeńskiego aktu, bądź jakąkolwiek istotną właściwość małżeństwa, to taka umowa jest nieważna»" (51).

Zastosujmy teraz tę zasadę do Chrztu. "Analogicznie w Chrzcie, fałszywe pojęcia i błędy, co do natury, skuteczności i efektów sakramentu możliwe są do pogodzenia z prawdziwą i szczerą intencją szafarza czynienia tego, co czyni prawdziwy Kościół bądź tego, co Chrystus ustanowił"(52).

Zbadajmy tę zasadę w intencji szafarza Chrztu. Wola ogarnia swój obiekt zgodnie z obrazem, jaki zostaje jej przedstawiony przez umysł. W umyśle mogą istnieć fałszywe pojęcia i błędy, co do natury, skuteczności i efektów sakramentu. Ten prosty błąd umysłu jest możliwy do pogodzenia z właściwą intencją przebywającą w woli. Dopóki wola szafarza Chrztu nie posiada faktycznej, dominującej intencji sprzecznej z ogólną intencją Chrystusa i Jego Kościoła, sakrament pozostaje ważny.

Jeśli szafarz sakramentu Chrztu szczególnym aktem woli ujawniłby intencję sprzeczną z ogólną intencją czynienia tego, co Chrystus chciał i ustanowił, a Kościół czyni, to sakrament byłby nieważny. Zatem, w obliczu faktycznej dominującej intencji sprzecznej z tym, co chciał Chrystus i ustanowił, a Kościół czyni, ta ogólna intencja zostałaby unieważniona i zniweczona.

Decyzje i wypowiedzi Kościoła bardzo wyraźnie uwydatniają tę zasadę. "Pewnego czasu we Francji powstał spór czy osoby ochrzczone przez kalwinów powinny być chrzczone ponownie. Św. Pius V rozstrzygnął spór definiując, że Chrzest nie powinien być powtarzany. Należy zaznaczyć, że kalwini, podobnie jak nasze sekty, negowali wszelką skuteczność odradzającą Chrztu. Jednakże instrukcja daje jasno do zrozumienia, że błędne poglądy szafarza «circa intelligentiam formae vel aliquem effectum» nie czynią sakramentu nieważnym, o ile właściwa materia i forma ustanowiona przez Chrystusa została użyta z ogólną intencją czynienia tego, co Chrystus ustanowił; oraz że ta ogólna intencja bierze górę nad poszczególnym błędem lub złą prywatną interpretacją. Błąd i heretycki pogląd na naturę i skutki Chrztu mogą dlatego współistnieć ze szczerą intencją czynienia tego co Chrystus uczynił bądź ustanowił"(53).

"Jest oczywiście możliwe, że szafarz może przenieść swe heretyckie idee z obszaru umysłu do sfery intencji w taki sposób, że pomimo wypowiedzenia słów zasadniczej formy Chrztu będzie chciał przeprowadzić zwykły zewnętrzny obrzęd czy też ceremonię pozbawioną całego duchowego znaczenia i skuteczności. Lecz aby tego dokonać to wykonując zasadniczy obrzęd Chrztu musiałby ujawnić pozytywny akt, dzięki któremu wyraźnie i definitywnie wykluczyłby i przekreślił cały regeneracyjny efekt Chrztu".

"Fałszywe zapatrywania i poglądy oparte na heretyckich opiniach i naukach, zmiany i modyfikacje, nawet jeśli są systematycznie wprowadzane bądź manifestowane w ceremonialnych częściach rytuału, spisane lub niespisane, nie stanowią wystarczającej oznaki i dowodu, że szafarz – nawet gdy wypowiada zasadniczą formę ściśle i kompletnie – ma heretycką intencję tak skażoną błędem, że może ona istotnie unieważnić sakrament".

"Tak długo jak heretycki błąd odnośnie Chrztu manifestuje się tylko w ceremonialnej części rytuału; tak długo jak sekta uznaje, że materialny obrzęd Chrztu został ustanowiony przez Chrystusa; tak długo jak przy udzielaniu sakramentu poważnie i skrupulatnie zachowywana jest biblijna forma, podana przez Chrystusa i stale przestrzegana w Kościele; krótko mówiąc, tak długo jak sekta i jego szafarze myślą, że udzielają i powtarzają obrzęd Chrystusa, Kościół słusznie i rozsądnie przyjmuje i musi przyjmować, że chcą oni czynić to, co chciał Chrystus i co ustanowił, a prawdziwy Kościół czyni, bez względu na to, co szafarz w konkretnym wypadku może myśleć o prawdziwej naturze, konieczności i skuteczności sakramentu" (54).

Zakończenie

Do ważności sakramentu potrzebna jest ważna materia, forma, intencja oraz szafarz. Przed Vaticanum II można było zakładać, że podczas udzielania sakramentu kapłan posiadał właściwą intencję. W seminarium został on dobrze poinstruowany w kwestii właściwej intencji niezbędnej dla każdego sakramentu. Ponadto, cały ryt (tj. specyficzne modlitwy Kościoła odpowiednie dla każdego sakramentu) pomagał we wzbudzeniu właściwej intencji u kapłana.

Nauki Teilharda de Chardin o grzechu pierworodnym zostały potępione przez Kościół katolicki. Od czasu Vaticanum II wielu kapłanów podążyło za tymi błędami. Zwykły błąd (simplex error) w umyśle szafarza nie unieważnia sakramentu o ile tylko będzie miał on intencję udzielenia sakramentu Chrystusa. W niektórych sytuacjach, w umyśle osoby udzielającej sakrament tkwi nie tylko zwykły błąd, ale jego wola pozytywnie skłania się do przeprowadzenia obrzędu sprzecznego z intencją Chrystusa i Kościoła. W ten sposób unieważnia on sakrament. Księża podążając śladami nauk Teilharda chrzczą ważnie, jeżeli mają intencję udzielenia Chrztu Chrystusa i użyją właściwej materii i formy.

Jednakże Chrzest udzielany przez takich duchownych jest nieważny, jeżeli w ich woli istnieje intencja sprzeczna z ogólną intencją Chrystusa i Jego Kościoła. Sakrament jest nieważny, jeżeli podczas przeprowadzania zasadniczego obrzędu Chrztu szafarz ujawnia pozytywny akt, którym wyraźnie i definitywnie wyklucza i przekreśla całą odnawiającą moc Chrztu. Przenosi on swe heretyckie idee z obszaru umysłu do sfery intencji w taki sposób, że chociaż wypowiada słowa zasadniczej formy Chrztu, to zamierza przeprowadzić zwykły zewnętrzny obrzęd względnie ceremonię pozbawioną całego duchowego znaczenia i skuteczności.

Arcybiskup Kenrick stwierdza, że zwykły błąd (simplex error) umysłu może prowadzić do wypaczenia woli co skutkuje wadliwą intencją i nieważnym Chrztem. "Wiara w skuteczność odpuszczenia grzechu nie jest naprawdę konieczna dla ważności jego przeprowadzenia: jednakże czyż nie możemy się obawiać, że panujące obecnie błędy sugerujące, że jest zwykłą formą przystąpienia do widzialnego Kościoła, kompletnie pozbawioną całej duchowej skuteczności, mogą tak wypaczyć intencję osoby chrzczącej (podkr. ks. R. C.), że może ona to raczej traktować jako zastosowanie się do powszechnie przyjętej praktyki i formy, niż za poważne udzielenie sakramentu ustanowionego przez Chrystusa, naszego Pana?" (55). Czy można by ten cytat z wypowiedzi arcybiskupa Kenricka zastosować do szafarzy o mentalności Teilharda de Chardin?

Konkludując, od czasu Vaticanum II wiele sakramentów było sprawowanych nieważnie z powodu wady materii, formy, szafarza i intencji. Szafarz Chrztu uznający herezje Teilharda de Chardin o grzechu pierworodnym jest obarczony przynajmniej zwykłym błędem umysłu. Jeżeli udzielając Chrztu w jego woli istnieje intencja przeciwna intencji Chrystusa i Kościoła, to sakrament jest nieważny. Kapłani, którzy podążają za nauczaniem Vaticanum II chrzczą ważnie, jedynie wtedy, gdy mają intencję udzielenia Chrztu Chrystusa i używają właściwej materii i formy.

Praktyczne zastosowanie

Ojciec Halligan podaje kilka praktycznych wskazówek dotyczących badania konkretnego przypadku Chrztu. "Absolutnie koniecznym jest ustalenie czy Chrzest de facto miał miejsce, a jeśli tak, to czy został udzielony w ważny sposób. Wszelkie z góry przyjęte sądy bądź przypuszczenia, jakoby wszystkie niekatolickie Chrzty były nieważne, względnie mają wątpliwą ważność, nie są wystarczające (56). Dogmatyczne błędy same w sobie nie czynią nieważnym Chrztu udzielanego przez niekatolickich szafarzy (57).

Każdy przypadek musi być starannie rozpatrzony mając na uwadze troskę o zbawienie duszy i niedopuszczenie do ewentualnego nieposzanowania sakramentu spowodowanego niepotrzebnym jego powtórzeniem. Jedyną okolicznością usprawiedliwiającą brak takiego dociekania jest moralne niepodobieństwo ustalenia stanu faktycznego. Jeżeli nic nie można ustalić na temat Chrztu, to konieczny jest przynajmniej Chrzest warunkowy" (58).

Toteż, przy przyjmowaniu tych, którzy zostali ochrzczeni w nowym rycie Chrześcijańskiego Wtajemniczenia kapłan musi zawsze zbadać każdy konkretny przypadek. Jeśli takie badanie ujawni, że Chrzest został udzielony nieważnie, to sakrament musi zostać udzielony w formie absolutnej. Sakramentu powinno się udzielić warunkowo, jeżeli kwestia ważności bądź nieważności pozostaje wątpliwa.

"Chrztu warunkowego udziela się wtedy, gdy nie ma pewności czy dana osoba została ochrzczona, względnie wtedy, gdy istnieje obawa, że sakrament został udzielony niewłaściwie" (59). Ojciec Davis pisze: "Zawsze, gdy występuje oparta na prawdopodobnych przesłankach, uzasadniona wątpliwość co do ważności danego sakramentu, to taki sakrament powinien zostać powtórzony" (60).

Chrzest jest ze swej natury absolutnie konieczny do zbawienia. "Sakrament powinien być powtórzony wtedy, gdy jego ważność jest wątpliwa – albo raczej, o ile jego ważność nie jest pewna moralnie" (61).

Ks. Rama P. Coomaraswamy (2002)

Z języka angielskiego tłumaczył Mirosław Salawa

Przypisy:

(*) Tytuł opracowania w oryginale angielskim The Problem with the Other Sacraments nawiązuje do książki tegoż Autora pt. The Problems with the New Mass(Przyp. red. Ultra montes).

(1) Summa Theologica, 3a, q. 64, art. 8, ad. 1.

(2) Denzinger-Bannwart, n. 695.

(3) Catechism of the Council of Trent, ss. 167-168.

(4) Rev. Joseph Pohle, PhD. DD., The Sacraments, s. 174.

(5) DB, n. 1318.

(6) L'Osservatore Romano, 7 listopada 1974.

(7) Walter Aabbott SJ, The Documents of Vatican II, ss. 159-160.

(8) Zaczerpnięte w przeważającej części z komentarzy biskupa McKenny o Ekumenicznym Chrzcie, wydane w Catholics Forever, sierpień 1996.

(9) "zmywa wszelką plamę grzechu, pierworodnego i osobistego".

(10) Arcybiskup Francis Kenrick, A Treatise on Baptism, Baltimore: Hedian & O'Brien, 1852.

(11) Henri Rambaud, The Strange Faith of Teilhard de Chardin, Surrey: Anglo-Gaelic Civic Association, 1966, s. 23.

(12) Ks. Charles Coughlin, Bishops versus Pope, Bloomfield Hills, MI: Helmet and Sword, 1969, ss. 215-216.

(13) R. Wayne Kraft, The Relevance of Teilhard, Notre Dame, Indiana, Fides, 1968, s. 20.

(14) Hugh McElwain OSM, Introduction to Teilhard de Chardin, New York: Harper and Row, 1969, s. 8.

(15) Ibid., s. 29.

(16) T. Lincoln Bouscaren SJ, Canon Law Digest Text and Commentary, Vol V, Milwaukee, Bruce, 1951, ss. 621-622.

(17) J. W. Johnson, Evolution?, Los Angeles, Perpetual Eucharistic Adoration, 1987, s. 120.

(18) Henri Rambaud, The Strange Faith of Teilhard de Chardin, op. cit., s. 11.

(19) Dietrich von Hilderbrand, Teilhard de Chardin: A False Prophet, Chicago: Franciscan Herold Press, 1968, s. 5.

(20) Kardynał Journet, Nova et Vetera, październik- grudzień 1962.

(21) Ouvres, vol. 5, s. 347.

(22) Malachy Martin, The Jesuits, New York: Simon and Schuster, 1988, s. 288.

(23) Teilhard de Chardin, Human Energy, s. 96.

(24) Dietrich von Hildebrand, Teilhard de Chardin: A False Prophet, op. cit., s. 10.

(25) Wolfgang Smith, Teilhardism and the New Religion, Rockford, Ill. TAN 1988, s. 23.

(26) Dietrich von Hildebrand, Teilhard de Chardin: A False Prophet, op. cit., s. 9.

(27) List z 17 grudnia 1922 roku, cytowany w Rome et Teilhard de Chardin przez Philippe de la Trinite.

(28) Henri de Lubac, The Religion of Teilhard de Chardin, New York, Desclee, 1967, s. 120.

(29) Jean Onimus, Pierre Teilhard de Chardin ou la foi du monde, s. 38 sq.

(30) Teilhard de Chardin, List z 14 maja 1922.

(31) Teilhard de Chardin, Christianity and Evolution.

(32) ibid., s. 10.

(33) Cyt. w: Janus, N. 4, grudzień 1964, s. 32.

(34) Nicholas Corte, Pierre Teilhard de Chardin, His Life and Spirit, New York: Macmillan, 1960, s. 89.

(35) Humani generis, par. nr 37.

(36) Termin użyty przez Teilharda dla opisu stadium w jego teorii ewolucji.

(37) Joseph Klopp, Teilhard de Chardin, A New Synthesis of Evolution, Glen Rock, N.J., Paulist Press, 1965, ss. 43-44.

(38) DB, n. 788-789.

(39) Dietrich von Hildebrand, Teilhard de Chardin: A False Prophet, op. cit., s. 23.

(40) R. Wayne Kraft, The Relevance of Teilhard, s. 29.

[Uwaga wydawcy: Jan Paweł II jest zagorzałym wyznawcą ewolucji, jak również zwolennikiem teologii Pawła VI (który także wierzył w ewolucję). Co się tyczy Vaticanum II, nauczania Pawła VI i naczelnego zadania jego pontyfikatu to: "konsekwentna realizacja nauczania oraz wytycznych Drugiego Soboru Watykańskiego jest i pozostanie nadal głównym celem tego pontyfikatu" (Przemówienie na plenarnym spotkaniu Świętego Kolegium Kardynalskiego, 5 listopada 1979 roku). Odnośnie ewolucji to stwierdził on: "ewolucja żywych istot, której stadia nauka usiłuje określić i mechanizm ustalić, prezentuje sobą wewnętrzną celowość, która budzi podziw. Ta nieodwołalność, która prowadzi istoty w kierunku, za który nie są one odpowiedzialne ani nie mają na niego wpływu, zmusza nas do przyjęcia istnienia Umysłu, który jest ich wynalazcą, ich Stwórcą" (Wanderer, 6 sierpnia 1985). Może to być dobrym wyjaśnieniem jego nieustannie powtarzanych stwierdzeń, że wszyscy ludzie są zbawieni. "Skoro w nim przybrana natura [ludzka] nie uległa zniszczeniu, tym samym została ona wyniesiona również w nas do wysokiej godności. Albowiem On, Syn Boży, przez wcielenie swoje zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem" (Gaudium et spes, nr 22). "Od teraz już i na zawsze, zdecydowanie i nieodwołalnie, Bóg pozostanie z całym rodzajem ludzkim, stając się z nim jednością, by zbawić go i by dać mu Jego Syna odkupiciela... Po wszystkie czasy, Wcielenie obdarza człowieka jego unikalną, nadzwyczajną i niewypowiedzianą godnością" (Audiencja generalna, 25 marca 1981). "Chrystus raz na zawsze nabył dla człowieka zbawienie – dla każdego człowieka i dla wszystkich ludzi, których nikt nie zdoła wyrwać z Jego ręki... Któż może odmienić fakt, że jesteśmy odkupieni – fakt tak potężny i zasadniczy jak samo stworzenie. Staliśmy się znów własnością Ojca dzięki tej Miłości, która nie cofa się przed hańbą Krzyża by móc zagwarantować wszystkim ludziom: «nikt nie wyrwie cię z mej ręki». Kościół obwieszcza dziś paschalną pewność Zmartwychwstania, pewność zbawienia" (Wizyta w Santa Maria Treastevere, 27 kwietnia 1980). Jakie jest zatem znaczenie Ukrzyżowania? Według Jana Pawła II: "I właśnie na tej drodze odwiecznego wybrania człowieka do godności syna Bożego wyrasta w dziejach krzyż Chrystusa, Jednorodzonego Syna, który jako «Bóg z Boga i światłość ze światłości» przyszedł dać ostateczne świadectwo przedziwnego Przymierza Boga z ludzkością, Boga z człowiekiem, z każdym człowiekiem" (Dives in misericordia, par. 5). Można podejrzewać, że sam Jan Paweł II jest zagorzałym zwolennikiem teilhardianizmu, a przynajmniej pozostaje pod przemożnym wpływem myśli de Chardina)].

(41) Dietrich von Hildebrand, Teilhard de Chardin: A False Prophet, s. 29. Głównym autorem tego konkretnego dokumentu był Jan Paweł II. (Por. przypis powyżej).

(42) McElwain, Hjugh, OSM, Introduction to Teilhard de Chardin, New York: Harper and Row, 1969, s. 71.

(43) Dietrich von Hildebrand, Teilhard de Chardin: A False Prophet, s. 5.

(44) Rev. John Murphy, The Sacrament of Baptism, New York: Macmillan, 1929, s. 55.

(45) Św. Augustyn, De bapt. cont. Donat., VII, 53, 102.

(46) Rev. John Murphy, The Sacrament of Baptism, op. cit., ss. 55-56.

(47) T. Lincoln Bouscaren SJ, Canon Law, A text and Commentary, Milwaukee: Bruce, 1951, s. 559.

(48) Ulric Beste OSB, American Ecclessiastical Review, kwiecień 1950, s. 257.

(49) ibid., s. 270.

(50) ibid., s. 272.

(51) John Abbo, S.T.L., J.C.D., i Hannan, Jerome D. AM. LLB. STD. JCD., The Sacred Canons, Vol. II, St. Louis: Herder, 1952, ss. 305-309.

(52) Ulric Beste OSB, op. cit., s. 273.

(53) Ulric Beste OSB, op. cit., ss. 268-269.

(54) Ulric Beste OSB, op. cit., s. 273.

(55) Arcybiskup Francis Kenrick, op. cit.

(56) S. C. Conc. 27 marca 1683; S. Off. 6 kwietnia 1859; 21 lutego 1883.

(57) S. C. 28 grudnia 1949.

(58) Nicholas Halligan OP, The Administration of the Sacraments, Staten Island: Alba House, 1965, ss. 67-68.

(59) Biskup Louis LaRavoire, S.T.D., My Catholic Faith, s. 255.

(60) Henry Davis SJ, Moral and Pastoral Theology, vol. 3, Londyn: Sheed and Ward, 1945, s. 25.

(61) ibid.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2006

Powrót do spisu treści
Ks. Rama Coomaraswamy. "Problemy z nowymi sakramentami"

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: