SŁOWNIK APOLOGETYCZNY WIARY KATOLICKIEJ

 

MAHOMETANIZM

 

 

Treść: Stan Arabii w czasie wystąpienia Mahometa; życie Mahometa: czy był w dobrej wierze? był histerykiem; przyczyny powodzenia mahometanizmu; Koran; nauka Mahometa.

 

Nieprzyjaciele wiary chrześcijańskiej mają zwyczaj przeciw niej przytaczać rozmaite dowody, czerpane z mahometanizmu. W szczególności zaś przytaczają nadzwyczajne jego rozszerzenie się, jego trwanie, czystość jego nauki o bóstwie, świętą jego księgę itd. itd.; mniemają oni, że mahometanizm przedstawia równe, a nawet wyższe pobudki wierzenia w boskość swego początku, aniżeli chrystianizm. Skąd znów ciż sami nieprzyjaciele chrystianizmu wnioskują, że ponieważ pochodzenie mahometanizmu z pewnością nie jest boskie, przeto i pochodzenie chrystianizmu również boskim nie jest. Odpowiedź na te zarzuty znajduje się już w wielu artykułach niniejszego Słownika, jak w art. Jezus Chrystus, Cuda, Kościół itp.; pomimo to jednak dobrze będzie zebrać te odpowiedzi w oddzielnym artykule, aby nieco bliżej poznać mahometanizm. Wyjdzie przy tym na wierzch i ludzka cecha religii Mahometa, i cała gruntowna różnica pomiędzy nią a chrystianizmem.

 

Przed wystąpieniem Mahometa na widowni dziejów Arabowie z okolic Mekki wierzyli w jednego tylko Boga, Boga najwyższego i jedynego, którego zwali Allah Taala. Uważali go za stwórcę nieba i ziemi, za najwyższy rozum, któremu jest wszystko poddane. Ale na tym też kończyło się wszystko, co dotyczyło najwyższego bóstwa. Allah nie posiadał ani świątyni, ani kapłanów. Oddawano cześć bogu słońca, bogu księżyca, a nade wszystko duchom niższym, dobrym lub złym (Iinns Ghoûls), którymi świat zaludniano. Duchy te, podług powszechnego mniemania, rozmnażały się przez rodzenie; do nich to właśnie należało zwracać swe modły i ofiary, gdyż one mogły czynić dużo dobrego i dużo złego. Zresztą uważano je za dzieci Allaha, zobowiązane przezeń do zajmowania się ludźmi w jego imieniu.

 

Iinns'owie zamieszkiwali pewne drzewa lub pewne kamienie święte, które służyły ludowi za bałwany. Każde plemię miało swego bałwana, i przeznaczało jedną rodzinę, by przy nim wykonywała czynności kapłańskie. Część ofiar uważano za przynależną Allahowi, i z tego powodu – przeznaczoną na potrzeby ubogich i gości.

 

Środkowym punktem religijnej czci tych Arabów była Mekka, a w niej sławna świątynia Kaaba, w której się znajdował rozgłośny kamień czarny, przedmiot największego poszanowania Arabów, w ich przekonaniu z nieba na ziemię spuszczony. Jest to, jak przypuszczają, olbrzymia bryła bazaltu pochodzenia wulkanicznego (1).

 

W epoce Mahometa religia arabska znajdowała się w stanie zupełnego upadku. Zaczynano Iinns'om okazywać mało poszanowania; a gdy od bałwanów nie otrzymywano tego, czego żądano, szydzono z nich a nawet roztrącano. Skądinąd znów, rozpowszechnieni byli bardzo w Arabii żydzi i chrześcijanie. U ludzi bardziej rozumnych monoteizm zyskiwał sobie uznanie. Wiara ta w monoteizm, jak również wiara w odpowiedzialność ludzką przed Bogiem obudziła się w umysłach ludzi, których nazywano hanif (heretycy), i ta właśnie ich doktryna stała się podstawą mahometanizmu.

 

Taki był stan rzeczy w Arabii, gdy Mahomet rozpoczął swe nauczanie. Z ubogich rodziców zrodzony, a w szóstym roku życia sierota, musiał on początkowo pasać cudze kozy i owce. W 25 roku życia poślubił bogatą wdowę Kadidżę, co dało mu możność oddania się pracy umysłowej. Mahomet tedy wyszedł na hanifa i ustawicznie rozmyślał nad dwoma wielkimi zagadnieniami, które zaprzątały umysły różnowierców tego imienia: nad zagadnieniami o naturze Boga i praw Jego, jako też nad odpowiedzialnością człowieka. Często usuwał się na samotność, by się w nich swobodnie zagłębiać; z żydami też i chrześcijanami prowadził rozmowy o zagadnieniach religijnych; od nich też przyjmował tradycje i opowiadania biblijne w sposób nie dosyć dokładny, gdyż nieprzyjaciele jego oskarżali go nieraz, że odmiennie powtarzał rzeczy od innych słyszane. Jakie były przekonania ówczesne dowodzi między innymi fakt, że hanif Zaid-ibn-Anir, jawnie odrzuciwszy religię ludową, dalekie przedsięwziął podróże, by szukać prawdziwej religii, i zamieszkał na górze Hirâ. Mahomet miewał z nim długie rozmowy, i wtedy właśnie uważać się zaczął za posłanego przez Boga. Czy był on człowiekiem dobrej wiary? Twierdzącą na to pytanie odpowiedź dają wszyscy prawie nowożytni racjonaliści, którzy przez równanie poziomu chrystianizmu z poziomem innych religii, gorąco pragną obniżyć chrystianizm, a tym samym podnieść założycieli innych religii. Mahomet był w najwyższym stopniu histerykiem. Miał on, powiada Dr. Sprenger, silną histerię muszkułową, która mu powodowała ciężkie chorobliwe przejścia, bardzo żywe i liczne halucynacje. W marzeniach swych, które brał za rzeczywistość, widywał duchy niebieskie i słyszał ich głosy, polecające mu prorockie posłannictwo. Dowodem rzeczywistości tych faktów, powiadają racjonaliści, jest ono dziesięcioletnie prześladowanie, jakie Mahomet umiał wytrzymać, i owo dziwne powodzenie jego przedsięwzięcia. Atoli, dowody to najmniej przekonywające. Wszak wielu oszustów – że przytoczę tylko fałszywego Smerdysa – oddawało się na śmierć dla udowodnienia swego oszustwa, a przecież pomyślny dla nich obrót ich sprawy absolutnie niczego nie dowodzi. My jednak możemy tu zrobić pewne rozróżnienie. Że Mahomet uważał się za powołanego do wielkich rzeczy drogą naturalną, jak wielu innych ludzi wierzy w swe wielkie myśli i odczuwa wielki zapał dla ich urzeczywistnienia, to rzecz możliwa. Lecz żeby on wierzył w boskie posłannictwo, w powołanie zewnątrz mu dane, dosyć to trudno przypuścić, zważywszy, że potwierdzał swe pod tym względem przekonanie kartami Koranu, który podawał za z nieba sobie zesłany, aczkolwiek doskonale wiedział, że Koran ten wyszedł z jego własnego mózgu, a nawet był mu niekiedy poddawany przez Omara.

 

Dwie okoliczności utorowały drogę nowemu prorokowi: ścieranie się pojęć, które pobudzało umysły do poszukiwania prawdziwej religii, oraz nauczanie żydów, głoszących przyjście Mesjasza. Niedaleko było temu ludowi do przyjęcia i Mesjasza i jego religii.

 

Pierwsze zresztą usiłowania Mahometa żadnego nie odniosły skutku. Nie szczędzono mu szyderstw i prześladowań, i fatalną oddano by mu przysługę, gdyby nie owo zwyczajowe prawo ludów arabskich, nakazujące rodzinie wspierać i bronić wszystkich jej członków. Zresztą brak było Mahometowi siły charakteru i zmysłu praktycznego; sam on byłby nic nie zrobił, ale udało mu się pociągnąć za sobą Abu-bekr'a i Omara, swych krewnych, których rozsądek i energia dopełniły tego, na czym zbywało Mahometowi, i dopiero ta trójca dokonała religijnego przewrotu. Mahomet miał zwyczaj wzniecać wątpliwości religijne, a później mowami swymi uspokajać takowe. Tym sposobem pozyskał dla siebie członków swej rodziny, niewolników i wielu obcych. Po sześciu latach nauczania liczba nowo nawróconych dochodziła do pięćdziesięciu osób. Prześladowani przez możnych Mekki, w większości swej usunęli się do Abisynii, a Mahomet z prześladowcami musiał wejść w układy, na mocy których do pewnego stopnia uznawał bałwany plemion mekkajskich. Niezadługo wszakże musiał odwołać te ustępstwa, co nań ściągnęło prześladowania, przed którymi uciekł do Medyny. To nieprzyjazne Mekce i współzawodniczące z nią miasto przyjęło go z otwartymi rękoma, i zaczęło mu wreszcie wyższe okazywać względy. Tu Mahomet urządził przede wszystkim zbrojne pułki, z którymi wydał dwie bitwy Mekkanom, jedną pomyślną, drugą bardzo nieszczęśliwą; następnie urządził sobie harem, przy czym odrywał nawet żony od mężów, a indziej kazał mordować swych przeciwników. Ilekroć czuł potrzebę usprawiedliwienia swego postępowania, wtedy spadała z nieba karta Koranu, która pochwalała wszystko to, co był uczynił. Tym sposobem przez szereg pomyślnych wypadków Mahomet doszedł do podboju Arabii, a przy jego śmierci wszystko tam ulegało jego materialnej i duchowej potędze. Tym sposobem islamizm rozszerzał się na zewnątrz siłą oręża, a narzędziem nawracania była w jego oczach łaska okrutnego miecza. Okrutny i despotyczny wojak, kroczący naprzód w otoczeniu haremu i niebu rozkazujący przemawiać na korzyść swych namiętności, – oto jest wielki prorok muzułmanów! I wobec tego bywają ludzie, którzy dzieło jego śmią porównywać z dziełem Chrystusa! Tak samo też rozszerzając się aż do Gangesu i Pirenejów, islamizm niesiony był przez krwawych zdobywców, za którymi ciągnęły niezliczone tłumy zbrojnego a rozpasanego żołdactwa.

 

Wszelako przyznać trzeba, że zwyciężone przez muzułmanów ludy dosyć łatwo i dosyć zupełnie ulegały islamizmowi. Religia Mahometa nawet poza obrębem podbojów ogarnęła olbrzymie przestrzenie; postępów jej nic nie wstrzymywało; dziś jeszcze zyskuje ona wielu zwolenników wśród afrykańskich negrów, a zwłaszcza na archipelagu indyjskim. Pytamy więc, jak mogło się wytworzyć i aż do dni naszych trwać to zjawisko? Niezbyt to trudna odpowiedź na to pytanie.

 

Naprzód bowiem wojska muzułmańskie najczęściej zostawiały napadniętym przez się ludom jedyny wybór pomiędzy zaparciem się wiary a śmiercią. W bardzo wielu miejscach duchowieństwo chrześcijańskie bywało wymordowywane i zatracane, a chrześcijanie znaleźli się tym sposobem odcięci od swych pasterzy i od źródeł wiary. Herezja w wielu krajach stłumiła już była wiarę po większej części i oderwała chrześcijan od środka jedności. Nadzwyczajna przy tym była ciemnota chrześcijan afrykańskich, wielu też z nich dało się uwieść niesłychanemu powodzeniu Arabów, oraz podobieństwu nauk muzułmańskich z ich zasadami.

 

Inni znów stali się muzułmanami, aby się uwolnić od ciężkich kar i udręczeń, a także od pogardy, jaką zwycięzcy ścigali swych różnowierców. W Persji religia Awesty była więcej z zewnątrz narzucona aniżeli narodowa, toteż dosyć łatwo ustąpiła miejsca islamizmowi. Zresztą Persja również chciała się uwolnić od nakładanych na nią ciężarów i od upokarzającego stanowiska, na jakie nowi jej panowie spychali wiernych Awesty. Prócz tego, ponieważ zwierzchnik muzułmanów, wódz wojsk zdobywczych, był jednocześnie zastępcą proroka i zwierzchnikiem religijnego prawa, z krańcowym przeto uporem dążył do złamania wszelkiej przeciwności; z drugiej znów strony połączenie obu władz w jednym ręku zapobiegało antagonizmowi, jaki nazbyt często panuje w społeczeństwach katolickich, oraz wszelkiemu zgubnemu odszczepieństwu w wierze.

 

Nadto, religijna gorliwość Arabów, nie wyrabiając żadnej pobożności w wyznawcach islamu, wylewa się całkowicie na zewnątrz, a gwałtowny charakter Arabów, Beduinów i in. popycha ich z całej siły do pracy nad narzucaniem całemu światu ich religijnych przekonań. Kupiec, udający się w odległe strony w sprawach swego zawodu, bywa jednocześnie żarliwym nauczycielem, pragnącym wszystko zreformować na swoją modłę. Odnośnie zaś do ludów pogańskich, islam posiada dwie cechy, które się dziwnie przyczyniają do jego rozszerzenia, a mianowicie: z jednej strony nadzwyczajna prostota nauki; wiara w Boga i w Jego proroków, w pewne przepisy moralne i w ostateczną nagrodę po śmierci, – to prawie wszystko, czego islam żąda od swego wyznawcy; z drugiej zaś strony jest on nadzwyczaj dobrze zastosowany do pewnej bardzo wydatnej skłonności ludów wschodnich, i zostawia rozległą, bardzo rozległą swobodę ciału.

 

Wobec ludów pogańskich Koran posiada niezaprzeczoną wyższość, tę wyższość, która zawsze przeważa przy zetknięciu się dwóch cywilizacji, co tym łatwiej staje się w tym razie, że Koran nie sprzeciwia się wcale pożądliwościom natury.

 

Religia muzułmańska opiera się na Koranie i na tradycji czyli Sunnie, ale ani Koran, ani Sunna nie były ułożone za życia Nabi, Mahometa. Koran jest zbiorem oderwanych kartek, pisanych przez Mahometa w miarę, jak tego wymagały jego sprawy, których to kartek sam Mahomet za życia nie zbierał. Sunna zaś została spisana dopiero w jakieś sto lat po Koranie.

 

Kartki, które utworzyły Koran, zebrane zostały bez żadnej metody, tylko podług rozmiarów, tak iż najdłuższe rozdziały czyli Suraty umieszczono na początku. Koran, zdaniem uczonych, najprzychylniej dlań usposobionych, jest księgą najbezładniejszą, bez żadnego ze sobą związku, pozbawiony podniosłości myśli i rzeczywistej poezji, lecz w sposobie mówienia pełen przesadnej i napuszystej retoryki (2). Suraty zawierają zdania naukowe, usprawiedliwienie postępowania Nabi (Proroka), przekleństwa i groźby przeciwko wrogom itd. – wszystko w tonie deklamatorskim i rozwlekłym. Same tylko kartki, zapożyczone od naszych Ksiąg świętych, przedstawiają jakieś wzniosłe pojęcia i sposób mówienia szlachetny.

 

Religia muzułmańska, jak mówi Dozy, jest ze wszystkich religii, jakie kiedykolwiek istniały, religią najbardziej prozaiczną, najbardziej monotonną, najmniej samodzielną. Na treść jej główną składa się hanifizm z licznymi zapożyczeniami od mozaizmu, chrystianizmu i dawnej religii arabskiej, łącznie z właściwym i odrębnym jej dogmatem, że Mahomet jest największym i ostatnim z proroków...

 

Mahomet sam wszystko uporządkował: wiarę, obyczaje, prawo, służbę bożą; nikt do tego nic dorzucić nie może, że zaś miał umysł dosyć ograniczony, daleki od gonienia za oryginalnością, przeto utrzymywał, że nauka jego była tą nauką, jaką głosili dawni prorocy. Toteż islamizm jest i pozostanie zawsze niezdolnym do wewnętrznego rozwoju.

 

Mahomet przyjął większość faktów, podanych w Nowym Testamencie, a przyjął nie tylko dlatego, aby do siebie przyciągnąć chrześcijan i żydów, lecz nade wszystko dlatego, aby się samemu podać za Mesjasza, przepowiedzianego przez proroków i wyobrażanego przez osobistości biblijne. Zresztą zależało mu bardziej na możności powoływania się na patriarchę Abrahama, którego Arabia otaczała czcią nadzwyczajną.

 

Dogmatyka muzułmańska jest jedną z najuboższych. Mahomet zachował Allaha Taâla i Iinns'ów arabskich, ale monoteistyczne pojęcie Allaha zostało udoskonalone na obraz Boga chrześcijańskiego, Iinns'owie zaś przemienieni na aniołów i szatanów. Wszystko zaś się streszcza w tych kilku wyrazach: Jest Bóg nieskończenie potężny, mądry i miłosierny, stwórca i najwyższy Pan świata, któremu człowiek winien zdać rachunek ze swego postępowania, i który go wynagrodzi lub skarze, stosownie do jego czynów.

 

Pomiędzy Bogiem a człowiekiem istnieją aniołowie i szatani, stworzenia z natury swej ginąć mogące, które zniszczone zostaną w dzień ostateczny. Na czele ich stoją przywódcy: Michał na czele aniołów, Szatan albo Ibliz na czele złych duchów; ci ostatni mogą się nawrócić, i Mahomet wielu z nich rzeczywiście nawrócił. Zadaniem aniołów jest spełniać wolę i polecenia boże jako też wspomagać ludzi, zadaniem zaś szatanów jest kusić ich do złego i zatracać.

 

Stworzenie świata, podług dogmatyki Koranu, dokonało się prawie tak, jak je opisuje Księga Rodzaju. Człowiek ma ciało śmiertelne a duszę duchową i nieśmiertelną, obdarzoną wolną wolą i poddaną prawu bożemu, a za swe czyny odpowiedzialną. Pierwszy człowiek Adam, zrodzony świętym, zgrzeszył i w grzech swój cały ród ludzki wciągnął. Jako przebłaganie za swą winę zbudował świątynię Kaaby. Bóg, który stworzył człowieka, zobowiązał się sam go pouczać. W każdym okresie dziejów ludzkości posyłał Bóg proroków, mających ludziom objawiać Jego wolę i ich obowiązki, a to począwszy od Adama. Ogólna ilość wszystkich proroków, wynosi 134 000, lecz pośród nich jest sześciu wyższych ponad innych, a mianowicie: Adam, Noe, Abraham, Mojżesz, Jezus i Mahomet.

 

Jezus był największym prorokiem przed Mahometem. Przyjście jego na świat było nadprzyrodzone, ale nie jest on ani Bogiem, ani synem Bożym. Przyszedł przygotować drogę Mahometowi, którego zapowiedział pod nazwą Przesłańca; w tym celu dokonał wielu i wielkich cudów, co już zupełnie zwalnia ostatecznego proroka, człowieka ostatnich czasów, Mahometa, od czynienia cudów. Ten, którego ukrzyżowano, nie był Jezusem, lecz innym jakimś człowiekiem, którego wzięto za Jezusa. Jezus prawdziwy uszedł z rąk oprawców. Wreszcie, prawy muzułmanin powinien wierzyć w objawienie całego Koranu i ulegać wszystkim jego przepisom.

 

O ile skąpe są zasady teoretyczne, o tyle rozwinięty jest kult zewnętrzny i praktyki pobożności. Dzielą się one na sześć punktów: 1) Odmawianie modlitw i formuł wiary. 2) Ablucje. 3) Posty. 4) Jałmużny. 5) Pielgrzymki. 6) Wstrzemięźliwość. Wierny muzułmanin powinien każdego dnia po należnych oczyszczeniach i ablucjach odmawiać pięć razy dziennie przepisane formuły wiary, i to w miarę możności w meczecie. Post odbywa się w ciągu miesiąca Ramadhan, – dziewiątego w roku księżycowym ruchomym (co wypada niekiedy latem), i powinien być zachowywany przez cały dzień aż do zachodu słońca.

 

Jałmużny układają się podług pewnego rodzaju taksy ubogich, ale dobrowolne jałmużny są bardzo zasługujące.

 

Pielgrzymkę do Mekki odbywać trzeba przynajmniej raz w życiu. Mahomet musiał zachować dawny zwyczaj, ale dla wytłumaczenia jego praktyki i jego celu, jako też dla odjęcia mu cechy pogańskiej, wynalazł i zastosował doń tradycje biblijne. Pielgrzymka ta połączona bywa z pewnymi dziecinnymi ceremoniami, z bieganiem pomiędzy wzgórzami, z rzucaniem maleńkich kamyków do słupów itp. Prócz tego, odbywają się przy tym nieprzyzwoite pewne sceny, prowadzące do najgłębszej demoralizacji.

 

Mahomet zabrania gry hazardownej, wieprzowego mięsa i wina; ale co do ostatniego, to z bardzo małym skutkiem. Zbawienie duszy otrzymuje się przez silną i niezachwianą wiarę w trzy zasadnicze artykuły dogmatyki i przez zachowanie wszystkich przepisanych praktyk pobożności.

 

Po śmierci człowieka dusza w ciele jego oczekuje dzień jeden jeszcze, póki nie zostanie osądzona, poczym udaje się do tymczasowego piekła lub nieba, gdzie znów oczekuje na zmartwychwstanie ciała; dopiero po odzyskaniu swego ciała otrzymuje całkowitą i ostateczną za swe czyny zapłatę lub karę. Wiadomo, że rozkosze muzułmańskiego raju są najzupełniej materialistycznej natury, a najwyższym ich wyrazem jest pewien napój rozkoszny i towarzystwo hurysek. Początkowo okazywał Mahomet pewną tolerancję, ale gdy napotkał opór przeciw swym religijnym zasadom, ogłosił, że jego religia sama jedna mogła dać zbawienie, i nałożył na swych wiernych obowiązek wojny świętej, oraz podbicia lub zagłady niewiernych.

 

Wśród nowożytnych uczonych dochodzą niektórzy aż do przekładania mahometanizmu nad chrystianizm, posuwając tym sposobem zasadę wolnomyślności swych ojców aż do ostatecznych wyników; turkami raczej niż papistami być wolą. Tajemnica tej aberracji leży w owych znanych od dwudziestu pięciu wieków wyrazach: Opprimamus justum, quia contrarius est operibus nostris.

 

–––––––––––

 

 

SŁOWNIK APOLOGETYCZNY WIARY KATOLICKIEJ PODŁUG D-ra JANA JAUGEY'A, opracowany i wydany staraniem X. Wł. Szcześniaka, Mag. Teol. I GRONA WSPÓŁPRACOWNIKÓW, Tom II. WARSZAWA 1894, ss. 523-529. (Hasło: Mahometanizm).

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).

 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Pozwolenie Władzy Duchownej:

 

A P P R O B A T U R.

 

Varsaviae, d. 1 Novembris 1893 anno.

 

Vincentius

Archiepiscopus Varsaviensis.

N. 4558.

 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Przypisy:

(1) Nasuwa się pytanie, jaką była pierwotna religia Arabii środkowej? Pisarze szkoły Tielc'a razem z nim stanowczo utrzymują, że religią tą był animizm; wprawdzie tego ostatniego wymaga system tej szkoły, ale rozum mówi coś wręcz przeciwnego. Gdyby monoteizm następował po animizmie, przemawiałoby to na korzyść tej szkoły; ale na szczęście historia świadczy o wręcz odwrotnym tych dwu systemów stosunku.

 

(2) Por. Dozy, Histoire de l'Islamisme, str. 114 nst.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMVIII, Kraków 2008

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: