CZEŚĆ MARYI

 

O POBUDKACH I ŚRODKACH NABOŻEŃSTWA

DO NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY

 

KS. JAKUB GÓRKA

 

CZĘŚĆ III.

 

Ćwiczenie się w cnotach z miłości ku Maryi

 

6. Nadzieja

 

1. Z wiary powstaje nadzieja. Kto stracił pierwszą z cnót Bożych, utracił wszystko: w duszy niedowiarka nie masz nadziei i miłości, ani żadnych cnót nadprzyrodzonych. Człowiek bez wiary tak smutny przedstawia widok, jak drzewo uschłe albo zwarzone żarem ognia. Opadły zeń liście, a wiatr silniejszy łamie jego gałęzie, zrywa konary. Sterczy jeszcze ku górze pień, ale czarny, smutny i czeka, aż go ręka ludzka obali na ziemię i zrąbie na spalenie.

 

Utrata nadziei pobudza człowieka do rozpaczy, jak Judasza zdrajcę. Nic go już nie wiąże z życiem, noc śmierci uśmiecha się doń i wabi. Rozpacz złym bywa doradcą, bo każe się targnąć na własne życie, gdy osiągnie najwyższy stopień i całkiem zaciemni rozum i wolę osłabi. Mniejszy stopień tego chorobliwego stanu, choć nie prowadzi do śmierci, wkłada w usta bluźnierstwa, przekleństwa, szemrania na rządy Boże (1).

 

Kto ma przeciwnie silną wiarę w Boga i Jego Opatrzność, tym samym posiada głęboką nadzieję, która tak silnie zapuszcza w duszy korzenie, iż wśród najstraszniejszych zawieruch człowiek stoi nieporuszony, jak mocny, zdrowy dąb.

 

Cnota nadziei sprawia, że człowiek dla zasług Jezusa Chrystusa spodziewa się odpuszczenia grzechów, wytrwania w dobrem i wiecznej chwały w niebie.

 

Chrześcijanin, ożywiony nadzieją, widzi niebo otwarte dla siebie, jeżeli wytrwa w łasce Bożej aż do końca. W zmiennych kolejach życia doczesnego pamięta o tym, że na ziemi jest wygnańcem, tułaczem, że tu postawiony jako żołnierz, aby się mężnie potykał do ostatniej chwili, a potem otrzymał wieniec chwały z rąk Boga miłosiernego. Jego na świecie nic nie wiąże, jako podróżnego, który dąży do miłej, ukochanej ojczyzny. Po drodze widzi ten wędrowiec niebotyczne góry, to znowu wspaniałe rzeki, bogate miasta, widzi kwieciste łąk kobierce, popatrzy na nie chwilowo, lecz wnet go to nudzi: porzuca te piękne widoki i spieszy do ojczyzny, do chaty rodzinnej, do krewnych i przyjaciół. Ciężką i niebezpieczną przebywa drogę, trudów na niej niemało, ale wędrowiec mężnie je pokonuje, ufając, że wnet spokojny, bezpieczny znajdzie się między swoimi. Wierzący katolik, ożywiony nadzieją, wśród nawałności morskich, nie upada na duchu, jak św. Paweł na statku kołatanym burzą ma to przeświadczenie, że nikt z ludzi nie zatonie w głębinach wód, pomimo rozbicia okrętu (2). Wśród najstraszniejszych cierpień i prześladowań widzi na wzór św. Szczepana niebo otwarte, a po prawicy Bożej Jezusa Chrystusa, z koroną chwały w rękach dla dzielnego żołnierza.

 

2. Co jest pokarmem nadziei chrześcijańskiej? Na czym zasadza się ta cnota? Dlaczego spodziewamy się niezachwianie? Najpierw dlatego, że Bóg jest wszechmocny i wszystko nam dać może, czego potrzebujemy w tym życiu. Po wtóre ten wszechmocny Pan jest nieskończenie dobrym i miłosiernym, kocha nas miłością niepojętą i pragnie szczęścia naszego, chce nam grzechy przebaczyć, pragnie udzielać potrzebnych łask do wytrwania w dobrem. A wreszcie dał nam obietnice, których z pewnością dotrzyma, bo jest najwierniejszy, jeżeli tylko nie będziemy stawiali przeszkód działaniu Jego łaski, jeżeli z nią wiernie współpracować będziemy.

 

Gdy o tym pamiętamy żywo, nie potrzebujemy zbytecznie się troszczyć o rzeczy doczesne, bo ten Pan nieskończony, obiecawszy sam dobra wieczne, udzieli i rzeczy doczesnych, o ile one nam są potrzebne dla dopięcia celu ostatecznego, którym jest chwała Jego i nasze wieczne zbawienie.

 

Dobry chrześcijanin może śpiewać z Psalmistą spokojnie i z ufnością: "Mnie dobrze trwać przy Bogu, pokładać w Panu Bogu nadzieję moją" (2).

 

3. Ten psalm śpiewała Bogarodzica zawsze, Jej dobrze było przy Bogu, Ona niezachwianie wśród wszelkich życia przygód w Panu pokładała nadzieję swoją.

 

Zastanówmy się nad niektórymi chwilami w Jej życiu, gdzie nadzieja święta podtrzymuje męstwo Maryi.

 

Św. Józef, Jej przeczysty Oblubieniec, nie wiedział na razie o tajemnicy zwiastowania i wcielenia. Martwił się przeto wewnętrznie, nie umiejąc sobie wytłumaczyć nowego stanu Maryi. Wiedział, że jest święta, że skromność panieńską umiłowała nad wszystko. Nie rozumie, jakim sposobem nastąpił poważny stan. Nie posądza Maryi, ale niepokoi się wewnętrznie i postanawia potajemnie opuścić swą Oblubienicę. Pokorna Dziewica widzi niepokój Józefa, nie chce jednak mówić o łaskach otrzymanych, spodziewa się, że sam Bóg wyjaśni Józefowi, co Duch Święty uczynił. Kotwica nadziei, którą rzuciła na łono dobrego Boga, nie zawiodła Jej. Wątpliwości Józefa pierzchnęły, kiedy Anioł mu wyjaśnił, jaki cud Bóg uczynił z Najświętszą Dziewicą w błogą chwilę Zwiastowania. O, umie Bóg wyrwać sługi swe z największych niepewności, umie pocieszyć tych, którzy Mu ufają. Niech się rzucą na nas najzłośliwsze języki, niech nas czernią, szkalują, zostawmy obronę Panu i mówmy z Dawidem: "Mnie dobrze trwać przy Bogu, pokładać w Panu Bogu nadzieję moją" (4). Bóg obronił cudownie Zuzannę niewinną i nam w trudnych chwilach gotowy nowych zesłać Danielów, którzy fałsz wykryją i zamkną usta potwarcom. Gdybyśmy przez złość ludzką jako Józef w domu Putyfara dostali się do więzienia, trwajmy przy Bogu i w Nim połóżmy ufność, a On nas cudem może na wolność wyprowadzić, jak także skruszył okowy św. Piotra i przez straże go wywiódł i oddał uradowanemu, młodziutkiemu Kościołowi.

 

Złość ludzka ściga narodzonego Zbawiciela, drży Herod o swą władzę i każe mordować w okolicy Betlejemu niemowlęta płci męskiej, sądząc, że i Jezusa dosięgnie miecz jego zbirów. Maryja musi uciekać w daleki kraj, do Egiptu, między obcych z Boską Dzieciną i Józefem. I w tej trudności nie upada na duchu, nie szemra w tułaczej doli, choć nie wie, czym się żywić będzie Najświętsza Rodzina. Nadzieja święta Jej nie opuszcza, jako tęcza miła pociesza Ją w tułactwie i na wygnaniu. Opatrzność Boża, której ufa silnie, nie zawodzi. Niedola się skończy, prześladowcy poginą, wygnańcy wrócą w strony rodzinne.

 

Ach, my w podobnych trudnościach zachwialibyśmy się, narzekalibyśmy, bluźnilibyśmy w małoduszności niebu samemu, że nas tak ciężko nawiedza. Nie czyńmy tego na przyszłość. Ojciec niebieski zdoła nas wyrwać nawet z lwiej jamy, z pazurów dzikich zwierząt i z pieca rozpalonego, jak trzech młodzieńców, jeżeli się Go lękać będziemy i w Nim położymy ufność. Ludzie najlepsi zawiodą, przyjaciele porzucić nas mogą, ale Bóg nigdy. Do ręki Pawła Apostoła przyczepiła się jadowita żmija. Kiedy to poganie widzieli, sądzili, że wnet ciało jego opuchnie i padnie trupem ten, który co dopiero uniknął rozbicia. Apostoł narodów w Panu położył ufność i spokojnie strząsnął do ognia jadowitą gadzinę, co w osłupienie wprawiło pogan, tak iż Pawła uważali za boga (5).

 

I my na wzór Maryi miejmy ufność w Bogu i mówmy z Apostołem: "Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia" (6). A w Kanie na godach, ileż Maryja pokłada ufności! Nowożeńcy wina nie mają. Prosi Jezusa Maryja o cud. Zbawiciel zdaje się odmowną dawać odpowiedź: "Co mnie i tobie, niewiasto? Jeszcze nie przyszła godzina moja" (7).

 

Silna nadzieja Maryi skłania Serce Jezusowe do przyspieszenia cudu. Prośby Maryi są dla Zbawiciela jakby rozkazem, bo z nimi łączy się silna wiara, która góry przenosi, usuwa trudności, łączy się nadzieja najpotężniejsza.

 

Maryja ufa na Golgocie, gdzie upokorzenie Jej Syna doszło szczytu. Ta nowa Ewa rodzaju ludzkiego, Matka prawdziwie żyjących, ta Machabejka przedziwna wierzy w Bóstwo Jezusa i spodziewa się, że choć Syn Jej umrze i zapadnie do grobu, jak słońce się chowa przy zachodzie, to przecież powstanie własną mocą z grobu, pokaże się w blasku nowym i na wieki tryumfować będzie nad piekłem.

 

Miejmy także nadzieję, choć śmierć zabiera nam najdroższe osoby, choć nas samych przykuje do łoża boleści choroba i bliski zapowiadać będzie koniec. Jako Job cierpliwy mówmy: "Wiem, iż Odkupiciel mój żyje, a w dzień ostateczny powstanę z ziemi... i w ciele moim oglądać będę Boga mego... Schowana jest ta nadzieja w zanadrzu moim" (8).

 

Maryja Panna niech będzie nadzieją naszą we wszystkich kolejach, choćby najtrudniejszych życia, jak jest i wzorem tej cnoty najpiękniejszym. Jeżeli Bóg z nami, kto przeciw nam? Jeżeli Maryja oręduje za nami, czemuż mielibyśmy się chwiać, upadać, narzekać, bluźnić, szemrać, rozpaczać? Ona mocniejsza, niż straszny obóz uszykowany do boju. Przed Nią pierzchnie wróg, obłoki smutku rozstąpią się, trudności zmaleją. O, do Maryi się zwracajmy, bo do Niej odnosi Kościół słowa Mędrca Pańskiego: "Ja Matka pięknej miłości i bogobojności i poznania i nadziei świętej" (9).

 

Nadzieja niech nam ukazuje, jak św. Teresie, nowe światy w niebie, tak wielkie i piękne, że wobec nich ten ziemski prawdziwą żałobą. Gdy nas ożywi święta nadzieja, inaczej patrzeć będziemy na dobra doczesne i życie. Jako Psalmista (10) śmiało deptać będziemy po bazyliszkach, odważnie pójdziemy do celu ostatecznego, żaden strach nocny, żadna strzała nieprzyjacielska nie wyprowadzi nas z tej świętej, błogiej równowagi umysłowej. Pójdźmy przeto królewską drogą nadziei chrześcijańskiej, unikając z jednej strony zuchwałej ufności, zbytecznej nadziei i chroniąc się także zwątpienia, małoduszności, rozpaczy.

 

Matko nadobnej miłości i nadziei świętej, uproś nam u Boga cnotę nadziei!

 

–––––––––––

 

 

Ks. Dr. J. Górka (PROFESOR SEMINARIUM BISKUPIEGO W TARNOWIE), Cześć Maryi. O pobudkach i środkach nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny. Nakładem Autora. Główny skład w Księgarni Zygmunta Jelenia w Tarnowie. 1907, ss. 250-255.

 

Przypisy:

(1) Adam Mickiewicz w zdaniach zachęca do nadziei:

 

"Trzymaj ten sznur, choć fala nad głową szaleje;

Wybrnąłby szatan, gdyby mógł chwycić nadzieję.

Szatan wie, że Bóg wieczny i w sile niezmierny,

Ale o tym zapomniał, że Bóg miłosierny".

 

(2) Dz. Ap. XXVII, 22.

 

(3) Ps. LXXII, 28.

 

(4) Ps. LXXII, 28.

 

(5) Dz. Ap. XXVIII, 3-6.

 

(6) Filip. IV, 13.

 

(7) Jan II, 4.

 

(8) Job XIX, 25-27.

 

(9) Ekkli. XXIV, 24.

 

(10) Ps. XC.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Kraków 2015

Powrót do spisu treści
Cześć Maryi

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: