Przewodnik do nieba

 

KARDYNAŁ JAN BONA OCIST.

 

––––––

 

Rozdział VII

 

O gniewie

 

1. Gniewam się na gniew. Ten tylko rodzaj gniewu jest sprawiedliwy tj. gniew przeciwko temu zjadliwemu i ohydnemu potworowi, przeciw temu nieprzejednanemu i gwałtownemu uczuciu, które opanowawszy raz człowieka, niszczy w nim prawie całkowicie ślady ludzkiej natury. Gniew jest chwilowym szaleństwem. Człowiek zagniewany nie jest panem siebie, szuka odwetu i zemsty, zapomina o wszelkich względach na przyzwoitość, na stosunki pokrewieństwa i przyjaźni, rzuca się ślepo na ostrze pocisków, które przeciw bliźniemu skierował, jako spadający z wysokości odłamek muru kruszy się i rozbija na tym przedmiocie, który ma szczątkami swymi zasypać. Gniew piękności szkodzi. Oczy zagniewanego pałają ogniem, żyły nabrzmiewają, włosy stawają, wargi popadają w konwulsyjne drganie, zęby zgrzytają, nozdrza się nadymają, a gwałtowne wybuchy głosu prawie rozsadzają piersi. Żadna inna namiętność nie szpeci tak bardzo całej postaci człowieka, jak gniew. Twarz brzydnieje, czoło pokrywa się zmarszczkami, głowa się chwieje, nogi tracą równowagę, ręce drżą i całe ciało miota się w ruchach najdziwaczniejszych na wszystkie strony. Dodajmy do tego jeszcze groźne miny, zaciskanie pięści, gwałtowne uderzania ręką o rękę, tupanie nogami o ziemię, bicie się w piersi, wyrywanie sobie włosów, rozdzieranie szat, i gwałtowny napływ krwi do głowy – a będziemy mieć rzetelny obraz gniewnika i poznamy co za dusza mieszka w tak zeszpeconym ciele. To wszystko, co czytamy o karach potępieńców w piekle, o tych potworach ziejących ogniem, jakoby kajdanami oplecionych wężami, o ich straszliwych wyciach, to wszystko da się zastosować do złośnika, rozwścieczonego, wzburzonego, okrutnego i przybierającego instynkty dzikich zwierząt. – Inne namiętności dadzą się ukryć i w skrytości przechowywać; gniew zaś zdradza się na zewnątrz, maluje się na twarzy i jak ogień pochłania wszystko, a im usilniej starasz się go ukrywać, tym bardziej potężnieje. On nie zna miary ani granic, a ten, kogo gniew opanował, nie da się okiełzać wędzidłem.

 

2. Inne namiętności obracają się w pewnych granicach. Dla gniewu nie masz nic świętego, nic nietykalnego; on nawet przeciwko niebu się zrywa. Stąd tyle bluźnierstw, tyle wyrzekań na Boga, tyle bezbożnych skarg przeciw Opatrzności! – Gniewamy się nie tylko na tych, którzy nas obrazili, ale także i na tych, których mamy w podejrzeniu, iżby nam w przyszłości mogli ubliżyć i tak obchodzimy się z nimi, jakby z naszymi winowajcami. Do tego stopnia dochodzi nasza genialność na polu występków. Często nawet nie wiemy, na kogo się gniewać, jednak się gniewamy, a jeżeli tego gniewu nie mamy na kim wywrzeć, wywieramy go na sobie samych. Abyś się przekonał, że gniew nie sama tylko doznana krzywda wywołuje, zważ, że pociski naszego gniewu zwracają się niekiedy ku temu, co ani nam krzywdy wyrządzić, ani obelgi zadać nie może. I tak, niekiedy rozdzieramy szaty, łamiemy pióra, drzemy papier w kawałki, jeżeli tych przedmiotów po naszej myśli użyć nie umiemy. Podobnie też doprowadza nas do pasji wywrócona szklanka, chwiejący się stół, nie zjawiający się na zawołanie w tej samej chwili służący, drzwi nieco skrzypiące itp., a wszystko to nie zasłużyło na nasz gniew, ani go też odczuć nie zdoła. Tak samo obchodzimy się ze znarowionym koniem, tak samo z psem szczekającym, ptaszkami świergocącymi; tak samo porusza nam żółć i mucha koło nas przelatująca i komar brząkający i biedne te stworzenia muszą znosić pociski gniewu naszego. Zastanów się nad swym szaleństwem. Mścisz się na martwych przedmiotach i bezrozumnych stworzeniach. One by raczej powinny cię ukarać za twoją głupotę.

 

3. Jeżeli zważymy szkody, jakie gniew wyrządza, to przyznać trzeba, że żadna zaraza morowa nie dokonała tyle spustoszenia, co gniew. Przypatrz się licznym morderstwom, zniszczeniu miast i upadkowi tylu państw. Przypatrz się tym stosom trupów, nie potęgą zarazy, lecz ręką ludzką wzniesionym, przypatrz się tym obfitym strumieniom krwi ludzkiej. Patrz, oto zaledwo ślady pozostały po kwitnących niegdyś miastach; gniew je zburzył. Patrz, oto rozlegle pustynie; gniew je wyludnił. Policz te w zgliszcza obrócone domy, te zatrute studnie, te w pień wycięte osady; gniew to dokonał tych zbrodni. Ten widok zrodzi w tobie uczucie, jakobyś się znajdował w otoczeniu dzikich zwierząt. A jednak one przynajmniej ze sobą żyją w zgodzie, ludzie tylko mordują się wzajemnie. Gniew wyrządza nadto jeszcze tę szkodę, że zdziera z człowieka obraz Boga, którego czynności są spokojne; zaślepia umysł, aby nie przyznał prawdy, aby nie słuchał dobrych rad; gniew wprawia w zamęt wszystkie władze duszy, a lubo najzupełniej psuje naturę ludzką, przecież świat nie chce dopatrzyć się w nim nic złego, owszem zalicza go do uczuć szlachetnych. – Lecz zwróćmy się już raczej ku środkom pomocniczym, za pomocą których, jeżeli nie całkowicie wyniszczyć, to przynajmniej można gniew poddać pod kierownictwo rozumu i ująć w należyte karby.

 

4. Przede wszystkim najlepiej jest zaraz pierwszymi pobudkami do gniewu pogardzać i tłumić w sobie poruszenia gniewu w samym zarodzie, bo jeżeli pozwolisz temu uczuciu zapanować nad sobą, nie łatwo ci będzie przyjść do równowagi umysłowej. Pod jego wpływem zrobisz cokolwiek ono zechce, a nie to, na co byś sam chciał zezwolić. Kiedy nieprzyjaciel opanował już bramy miasta, nie zechce już wchodzić w układy z oblężonymi. Łatwiej ustrzec się niebezpieczeństw, aniżeli popadłszy w nie, wyjść cało. Wyższe części atmosfery i więcej zbliżone do gwiazd niebieskich nie bywają nawiedzane ani mgłą, ani burzami, lecz są zawsze spokojne, w niższych tylko częściach panuje niekiedy wzburzenie. Tak samo też i umysł wyższy jest zawsze spokojny i umiarkowany, a oparty na niewzruszonych podstawach umie zawsze wznieść się ponad to, co do gniewu pobudza i nie popuszcza hamulca językowi, bo wie, że przez gniew nie pomniejsza się, lecz owszem powiększa się złe. Jak ptak, trzepocąc skrzydłami, aby się wyrwać ze sieci, coraz to większą ilością piórek lgnie do lepu, tak też i gniewliwy potęguje swój szał, im bardziej się mu poddaje. Więcej szkodzi gniew, niż krzywda. Kto się gniewa, uważa się za obrażonego, lecz kto ma poczucie własnej godności sprawiedliwe, ten nie będzie się gniewał, bo nie odczuje nawet żądła obrazy. Zemsta jest oznaką bólu wewnętrznego. Nie jest to znamieniem wyższego ducha, oddawać wet za wet.

 

5. Gdy ci ktoś poczyna ubliżać, zastanów się natychmiast nie nad tym, co by on powinien usłyszeć, lecz co tobie wypada odpowiedzieć. Nie daj sobie nigdy psuć humoru złym językom. Bóg wszechmocny cierpliwie znosi tak wielu bezbożników, a ty będąc gorszym od innych, miałżebyś nie znieść jednego? Robisz się śmiesznym, że swych złości poprawić nie chcesz, lubo możesz, a innych złości chciałbyś usunąć, lubo tego uczynić nie zdołasz. Mając tak liczne grzechy na sobie, wszystko cokolwiek cierpisz, powinieneś za małoznaczące uważać w porównaniu z piekłem na któreś zasłużył. I czymżeś ty jest, że cię obrazić nie wolno? Zresztą samego siebie obraża, kto ciebie obraża, bo grzeszy a grzech jest krzywdą duszy. Tobie zaś cóż to mogło zaszkodzić? Tyle tylko, co od wieków przeznaczone ci było cierpieć dla własnego zbawienia. Słuchaj, co mówi Pan: Jeśli odpuścicie ludziom grzechy ich, odpuści też wam Ojciec wasz niebieski (1). Jeżeli cię ten głos, jakoby piorunu grzmiącego, nie przebudza, tedy nie śpisz, lecz jesteś umarłym. Przebacz winy bliźnim, abyś sam przebaczenia dostąpił.

 

6. Trzeba wyrwać z duszy podejrzliwość, tę najbardziej zwodniczą podnietę do gniewu. "Ten mi się nie dość nisko ukłonił, tamten nagle przerwał wszczętą ze mną rozmowę, ów spojrzał na mnie z ukosa". I nie brakuje nam nigdy powodów i pobudek do podejrzeń, bo do uwierzenia w złe jesteśmy zawsze skorymi. Większa część obraz wynika ze złego tłumaczenia postępków bliźniego. Stąd też potrzeba jest prostoty i dobrotliwego tłumaczenia rzeczy. Weźmij w obronę sam przed sobą swego przeciwnika i nie popadaj w ten błąd, iż chętnie wierzymy temu, czego byśmy nie chcieli usłyszeć i zanim się zastanowimy, już się oburzamy. Najlepiej zawsze chwilkę zaczekać; czas wyjawi prawdę. Nie zgodziłbyś się na sąd w sprawie drobiazgowej, gdyby się miał odbyć bez świadka; a przyjaciela miałżebyś potępić bez przesłuchania? Tylko człowiek nieroztropny wierzy pochopnie wszystkiemu, co mu donoszą. Wielu kłamie, aby innych w błąd wprowadzić; powtarza nieprawdę, bo ich okłamano. Co ci ktoś pod sekretem powiada, uważaj za nie powiedziane. Czy może być większa niesprawiedliwość: dawać posłuch donosom zaocznym, a gniewać się jawnie? Zresztą nie dobrze jest: wszystko widzieć i wszystko słyszeć. Kto się nie dowiaduje ciekawie, ten nie naraża się na wiadomość o obmowach i oszczerstwach przeciw sobie miotanych.

 

7. Gdy się na pewne dowiesz, że ktoś źle o tobie mówi, zapytaj najpierw własnego sumienia, czyś ty już dawniej nie mówił o nim podobnie. Dalej zważ, jak wiele lubisz mówić. Wzgląd na siebie samego uczyni cię oględniejszym, jeżeli tylko dobrze zastanowisz się nad sobą. Bo i czemuż nie chcesz przebaczyć bliźniemu gadulstwa, kiedy sam nie umiesz trzymać języka na wodzy? czemu oburzasz się na kłamstwo, skoro sam jesteś krzywoprzysięzcą? czemuż sam, będąc niesłownym, bawisz się w zagorzałego mściciela słowności? Jakim prawem pozwalasz sobie tego względem drugich, czego im względem siebie zaprzeczasz? Nie patrz na to tylko, co cierpisz, lecz i na to, co sam innym wyrządzasz. Wszystko, co potępiasz u drugich, znajdziesz także u siebie. Nie ma nikogo bez ale. Toteż powinno się chętnie pospolite ułomności ludzkie przebaczać. Zresztą, chociażbyś nic takiego nie był uczynił, przecież możesz jeszcze mieć to nieszczęście, iż się tego dopuścisz. Kto stoi, niech patrzy, by nie upadł (2).

 

8. I cóż w tym nowego, że ci nieprzyjaciel szkodzi, przyjaciel obraża, syn się zapomina, sługa grzeszy? Są to tak codzienne rzeczy, jak róże na wiosnę, a kłosy w lecie. Biegnący spiesznie przez ulicę ludnego miasta nie uchroni się, by się z kim nie zderzył, by nie był zatrzymany, lub nie stąpił w błoto. Tak samo dzieje się i w tym życiu doczesnym, rozproszonym. Wiele napotykamy utrapień, wiele przeciwieństw. Czemuż się oburzasz, że ci zły człowiek krzywdę wyrządził? On zrobił swoje. Ty zaś, jeżeli jesteś dobrym, spełnij obowiązek dobrego człowieka, postaraj się, abyś go poprawił. Tego zaś nie dokażesz przez zemstę, lecz przez cierpliwość i świadczenie mu dobrodziejstw. Jeżeli go tym sposobem nie poprawisz, to przynajmniej uczynisz go dla siebie życzliwszym. Jeżeli zaś ani jednego, ani drugiego nie osiągniesz, przynajmniej sam staniesz się lepszym. – Lecz oto, miał cię ktoś oczernić, lub jest dla ciebie nieżyczliwym. Cóż poczniesz? Oto powiedz: "Nie wierzę temu. Jeżeli coś złego o mnie powiedział, pewno się pomylił, nie powiedział tego w złym zamiarze, powiedział w dobrej myśli, chciał mi dopomóc, a wreszcie może słuszny miał żal do mnie". Nie możesz tego uważać za krzywdę, kiedy to cierpisz, czymeś pierwej bliźniego zranił. Jeżeli rzeczywiście dopuściłeś się tego, co ci zarzucają, powiedz: moja wina, i przyjmij to za słusznie spotykającą cię karę. Lecz może cię niewinnie i bez przyczyny szkalują? Cóż w takim razie masz czynić? Wstąp w ślady Chrystusowe i mów z Prorokiem: Zaniemiałem i nie otworzyłem ust swoich (3). Cudza sława i uczynki, chociażby same w sobie były złymi, tobie nie wyjdą na złe, chyba byś ich źle użył. One takimi będą, jak ich użyjesz.

 

9. Dlaczego się gniewasz? Może dlatego, że ci się zdaje, iż cię ktoś obraził. Pozbądź się tego mniemania, a nie będziesz miał do nikogo urazy. Żaden zewnętrzny przedmiot nie może bezpośrednio wpływać na duszę, nie może się jej dotknąć, nie może jej urazić, nie może się do niej dostać. Ona jest samowładną panią swych działań. Stąd też do jej opinii stosuje się znaczenie tego, co ją otacza. Nic ci nie może krzywdy wyrządzić, jeżeli jej sam sobie nie zadasz. Lecz powiesz może: złym jest ten człowiek, który mnie prześladuje. Poczekaj, kto inny zemści się za twoje krzywdy, a nawet on sam siebie już ciężko ukarał za krzywdę, jaką ci wyrządził, bo zgrzeszył. Może znowu powiesz: ależ ten człowiek ma rozum, czemuż się nie poprawia? A czemuż ty, mając rozum, nie chcesz się poprawić i nabyć więcej cierpliwości? czemu nie chcesz dobrocią pokonać złości? Cudze błędy stoją ci na oczach, a na własne nie chcesz się popatrzyć. Zresztą, dobrze; słodką wydaje ci się zemsta, wywrzej ją, lecz sprawiedliwie tj. rozpocznij od zemsty za największą krzywdę. Stopień krzywdy niech ci służy za wskazówkę, w jakim porządku masz wykonywać zemstę. Najzaciętszym twym wrogiem jest gniew; on ci najwięcej szkodzi; od niego rozpocznij zemstę. Nie szukaj przeciwników po ulicach, skoro masz we własnym domu nieprzyjaciela. Platon, zgniewawszy się na sługę, ściągnął już rękę, aby go uderzyć, lecz natychmiast ją cofnął mówiąc: uderzyłbym, gdybym nie był zgniewany. Chciał on więc pierwej skarcić gniew własny, niż sługę, uważając za bardziej karygodnego pana, unoszącego się gniewem, niż sługę leniwego. Im ktoś jest więcej szlachetnym, tym silniej poskramia gniew.

 

10. Władcy i przełożeni muszą niekiedy okazać i wywrzeć gniew, jednakże w ten sposób, iżby gniew nie wyprzedzał rozumu, lecz aby szedł za nim, jak sługa za panem. Kto grzeszy, powinien być skarconym, lecz nie w gniewie. Gdyby człowiek uczciwy chciał się oburzać gniewem na wszystkie złe postępki, musiałoby mu całe życie wśród gniewu upłynąć. Nie ma bowiem ani jednej chwilki, w której by nie spostrzegł coś karygodnego. Zamęczyłby się na śmierć, gdyby się chciał gniewać, przy każdej sposobności. Toteż obchodzi się łagodnie i cierpliwie z błądzącymi, jak lekarz z chorymi, pogrążonymi w gorączkę. – Jako nie gniewasz się na mrozy i upały, które ze zmiany pór roku wynikają, tak też nie powinieneś gniewać się na krzywdy, jakie ci źli ludzie wskutek swej natury przewrotnej wyrządzają. Są oni umysłowo cierpiący, a więc zgryźliwi i na wskroś zgangrenowani. Już to jest dosyć potężną zemstą, nie mścić się na napastniku. On cię napastuje, aby ci boleść sprawić; jeżeli ty nie okażesz boleści, on będzie bolał, widząc, że jego napaści nie przyniosły owocu. Stąd też słusznie można powiedzieć, że miarą krzywdy jest większa lub mniejsza drażliwość pokrzywdzonego. Obelgi wywołujące gniew, bywają uważane za ugruntowane; przeciwnie zaś puszczane mimo uszu, przebrzmiewają. "Ależ to jest nikczemnością, być nagabywanym, a nie bronić własnego dobrego imienia". Owszem, przeciwnie; nikczemnością jest, obawiać się napaści, bo się ich tylko ten boi, kto jest godzien napaści. Człowiek prawdziwie mądry nie zważa na to, co ludzie nikczemnością zowią; dla niego jedynie nikczemnym jest grzech. "Ależ, bo mną ten lub ów pogardza", powiadasz? To jego sprawa. Ty staraj się, abyś nic godnego pogardy nie zrobił, lub nie powiedział. Mówisz, że cię ktoś nienawidzi? Dobrze, niech cię nienawidzi, bylebyś ty był względem wszystkich łagodnym i łaskawym. Pamiętaj, że niezwyciężona cierpliwość pokonuje i udaremnia złość grzeszników, że ten, kto chętnie przebacza, staje się podobnym do Boga, który jest najcierpliwszym, a nasze złości dobrodziejstwami pokonuje. Większej wspaniałomyślności dowodzi ten, kto nie obraża się byle czym, aniżeli ten, kto urazy chętnie przebacza.

 

–––––––––––

 

 

Kardynała Jana Bony Przewodnik do nieba. Przełożył ks. Dr. Jan Bernacki. Tarnów 1900, ss. 40-52.

 

Przypisy:

(1) Mt. VI, 14.

 

(2) I Kor. X, 12.

 

(3) Ps. XXXVIII, 10.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMXV, Kraków 2015

Powrót do spisu treści dzieła kard. Jana Bony pt.
PRZEWODNIK DO NIEBA

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: