Przewodnik do nieba

 

KARDYNAŁ JAN BONA OCIST.

 

––––––

 

Rozdział IV

 

O zbytkach w jedzeniu i piciu

 

1. Najpierw musisz rozpocząć walkę z niemiernością w jedzeniu i piciu, bo ten występek jest matką wielu innych. Niemierność była przyczyną naszej śmierci duchowej i cielesnej. Nasi pierwsi rodzice przez spożycie zakazanego owocu stali się mordercami wszystkich swoich potomków pierwej, zanim ich zrodzili (1). Ona też do dziś dnia jest potężną bronią w ręku naszych wrogów duchowych; jej pociski odbierają nam siły i czynią nas swymi niewolnikami. Tu należy szukać źródła ciemnoty umysłowej, ociężałości i lenistwa; stąd płyną drwinki, gadulstwo i rozwiązłość; stąd pochodzi nieczystość, kłótnie i zwady; stąd idiotyzm i ruina wszystkich cnót; stąd płynie bankructwo familij, stąd ubóstwo, stąd cały nieprzeliczony szereg chorób, a wreszcie śmierć przedwczesna, nadmiarem pokarmów i napojów sprowadzona. Niewielu znajdziesz chorych, których inne wpływy, a nie niemierność, zdrowia pozbawiły. Gdyby bowiem ciało było wolne od szkodliwych soków, jakie wskutek nadmiaru w jedzeniu i piciu wytwarzać się muszą, natenczas mogłoby być wprawdzie nawiedzane chorobą, leczby się jej nie poddało. Niemierność więcej ludzi gubi, niż miecz.

 

2. Jak upadlającym jest to służenie brzuchowi, a jak nienasyconą ta żądza! Natura dała ci stosunkowo małe ciało; ty jednak przewyższasz obżarstwem nawet największe i najbardziej żarłoczne zwierzęta. Małe pastwisko dosyć trawy dostarcza wołowi; maleńki lasek żywi kilka słoni; dla ciebie cały świat za ciasny: tobie nie można dosyć nastarczyć ptactwa, ryb, zwierzyny. Zaglądnij do kuchni u możnych panów i przypatrz się tej czeredzie kucharzy i kuchników, tej rzezi przeróżnych zwierząt i piwnicom przepełnionym winem. Zważ jak troskliwie rozstawia służba nakrycia, jak starannie i systematycznie układa srebra stołowe, jak sztucznie przystrojone dania, z jaką elegancją podają potrawy, jak misternie pocięty na kawałki drób, jak wszystko odbywa się z dziwną ścisłością przy spełnianiu tej powinności służbowej. Trudno ci uwierzyć, że to dla jednej familii tak liczne i różnorodne wina zastawiają, że dla jednego domu tyle krętaniny i zabiegów! – Nie myślę ci nakazywać, byś odmawiał żołądkowi należytej strawy. Wiem, że on uparty i nie da się przezwyciężyć; on potrzebuje codziennie pokarmu. Atoli w tym właśnie tkwi niebezpieczeństwo i na pozór prawie niedostrzegalne sidła pożądliwości, w które niestety zbyt często daje się dusza usidlić pozorami koniecznego prawa, co jednak w gruncie rzeczy bywa jedynie sprawką pożądliwości. Chcesz się dowiedzieć, jak mało potrzeba do zaspokojenia głodu? Przypatrz się samemu sobie, zmierz własne ciało, zapytaj się żołądka, a przekonasz się, że wszystko jest zbytkiem, cokolwiek miarę przekracza. Natura poprzestaje na małym, niemierności nic nie zdoła zaspokoić.

 

3. Głód nie grymasi, chce być zaspokojonym, lecz nie rozchodzi się mu o to, czym będzie stłumiony. Usuń na chwilkę zmysł smaku z twego podniebienia, a jednakowo będzie ci smakować zwyczajna potrawa, jak i najwyszukańsze przysmaki. – Jesteś głodnym, jedz – masz pragnienie, napij się. Ale na tym nic nie zależy, czy chleb będzie razowy, czy biały; czy woda będzie zaczerpnięta z pobliskiego ruczaju, czy też okraszona jakimi sokami. Natura tego tylko się domaga, by głód był zaspokojony, a pragnienie przygaszone. Te przeróżne rodzaje ryb, te liczne gatunki drobiu i ptactwa, te różne sorty wina i wszelkie przyprawy lukulusowskie są wynalazkami nieszczęsnego obżarstwa. Nawet Epikur zaleca stół umiarkowany, jako coś przyjemnego, bo nie ma tak bardzo smacznej potrawy, iżby się nie przyjadła, nie ma nic tak niesmacznego, iżby pod wpływem głodu, nie stało się prawdziwym przysmakiem. Chcesz się pozbyć zbytecznych trosk o jedzenie? zastanów się nad tym, co cię czeka. Niebawem musisz umrzeć, a to ciało, któreś tak troskliwie wyborowymi tuczył pokarmami, stanie się pastwą robactwa. Zważ na jakiej to uczcie będzie twe ciało podane na pokarm i tak je pielęgnuj, byś duszy nie zabijał. Używaj takich pokarmów, jakich możesz łatwo i wszędzie dostać, używaj potraw nie przeciążających ani stanu twego majątkowego, ani żołądka. Jest to we wielkim stopniu dowodem wolności duchowej, kiedy się posiada okiełzany żołądek i nie buntujący się przeciw wszelkim ujmom. O zbyteczności wielu rzeczy przekonujemy się dopiero w ich braku. Ciało potrzebuje pokarmu, a nie wyszukanych przysmaków.

 

4. Atoli nie masz się jeszcze czym chełpić, jeżeliś doszedł do pogardzania zbytkami. Dopiero wtenczas będziesz godnym pochwały, kiedy zapanujesz nad tym, co konieczne; kiedy przyjdziesz do przekonania, że kawałek suchego chleba, a kilka kropel wina cienkiego, może nawet rozpuszczonego wodą, wystarczy do zaspokojenia głodu i pragnienia; kiedy się przekonasz, że Pan Bóg nie tylko dla zwierząt, ale i dla ludzi stworzył królestwo roślin. – Na koniec, wtenczas dopiero będę cię podziwiał, kiedy w jedzeniu będziesz szukał zaspokojenia konieczności, zrestaurowania sił ciała, chwały Bożej; kiedy obfitszych biesiad i proszonych obiadów unikać, a do stołu prawie niechętnie zasiadać poczniesz; kiedy tak będziesz pożywał pokarmy, jak chorzy zażywają lekarstwa; kiedy nad zmysłem smaku, którego zupełnie zniszczyć niepodobna, zupełnie zapanujesz; kiedy z przykrością przyjdzie ci w chorobie używać delikatniejszych pokarmów, kiedy nareszcie zajaśniejesz prawdziwą czystością duszy i ciała. Bo nie na wysuszeniu ciała polega prawdziwa wstrzemięźliwość lecz na doskonałej czystości.

 

–––––––––––

 

 

Kardynała Jana Bony Przewodnik do nieba. Przełożył ks. Dr. Jan Bernacki. Tarnów 1900, ss. 23-27.

 

Przypisy:

(1) Rodz. III.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMXV, Kraków 2015

Powrót do spisu treści dzieła kard. Jana Bony pt.
PRZEWODNIK DO NIEBA

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: