Przewodnik do nieba

 

KARDYNAŁ JAN BONA OCIST.

 

––––––

 

Rozdział XXIII

 

O sprawiedliwości i pobożności

 

1. Sprawiedliwość jest tą szczytną cnotą, która każe nam troszczyć się nie tyle o siebie, ile o drugich, a sama dla siebie niczego nie żąda, jak tylko swobodnego wykonywania swych dzieł. Ona to zabezpiecza ludzi od wzajemnych krzywd, a cały świat utrzymuje w spokoju. Jest ona niejako naturalną ugodą i spójnią ludzkiego społeczeństwa, a bez niej nie ma nic pochwały godnego. Człowiek sprawiedliwy nie obraża nikogo, nie narusza cudzej własności, wszystkim dobrze życzy, o wszystkich dobrze myśli i mówi, oddaje każdemu, co mu się należy, i nie przeszkadza nikomu w nabywaniu dóbr. Jeżeli jest przełożonym, wydaje rozkazy sprawiedliwe, jest dla wszystkich przystępny a korzyść podwładnych przenosi nad własny pożytek; chłoszcze karami występnych, dobrych nagradza i tym sposobem utrzymuje wszystkich w należytych karbach posłuszeństwa. Jeżeli jest podwładnym, zachowuje zgodę, szanuje prawa i rozkazy starszych, a zadowolony ze swego stanowiska nie ubiega się o zaszczyty i godności i nie wdaje się w nieswoje sprawy. Bezinteresownie też wykonuje dzieła sprawiedliwości, bo wie, że nie ma większej zapłaty za sprawiedliwe postępki, jak to przekonanie, że się jest sprawiedliwym.

 

2. Pobożność jest najwyższą z cnót obyczajowych, bo się odnosi bezpośrednio do Pana Boga i do należącej się Mu czci i chwały. W jej zakres wchodzi najpierw wiara w Boga i poznanie Jego własności, a następnie uznanie Jego najwyższej władzy i dobroci. Nie wystarcza znać Boga, bo to czyni i szatan, lubo Boga nienawidzi. Owszem, z poznaniem Boga musi się łączyć miłość i cześć Mu należna, które powinny być tak spełniane, jako ich konieczność bywa poznaną. Wiesz, że Bóg jest Królem całego świata, opiekunem ludzkości i rządcą wszystkiego. Wyznajesz, iż On jest jedynie potężnym, jedynie dobrym, jedynie najwyższym. Od Niego, jako od najwyższego dobra, od swego celu ostatecznego, spodziewasz się wiecznego szczęścia. Czemuż Go stosownie do tych pojęć nie czcisz? czemuż Mu nie oddajesz najniższych pokłonów? czemuż przenosisz nad Niego lichą garstkę ziemi? – Próżną jest twoja pobożność, jeżeli się uczynkami nie objawia na zewnątrz. Chcesz być prawdziwie pobożnym? Chodź przed Panem, a bądź doskonałym (1). Dowiedziesz, że Go czcisz należycie, jeżeli Go naśladujesz. Prawdziwa pobożność przykuwa cię do Boga, a Boga łączy z tobą. Nie kalaj tego związku gnuśnością, błędami i grzechami. Niedorzecznością jest językiem wyznawać wiarę, a życiem głosić niewiarę. Już starożytny filozof pogański wyśmiewał takich ludzi, mówiąc: nie masz nic wspanialszego nad słowa chrześcijan, lecz nic nędzniejszego, nad ich życie.

 

3. Naruszenie prawa Boskiego naprawia pokuta, która skłania człowieka do obrzydzenia grzechów i statecznej chęci zadosyćuczynienia Bogu obrażonemu. Tak więc prawdziwa pokuta na tym zawisła, aby za popełnione grzechy żałować i za nie zadosyćuczynić a oraz nie zezwalać na nie w przyszłości. Rozkosz grzeszna przemija, a to tylko trwałym jest w grzechu, co karci, dręczy i potępia. Na cóż się przyda, taić popełnione grzechy. Żaden przestępca nie zdoła się sam uniewinnić. Już sama natura wzniosła w duszy ludzkiej pewien trybunał sądowy, przed którym każdy człowiek stawa jako oskarżyciel, świadek i sędzia. Przed ten to trybunał pozywaj codziennie swój rozum i zmysły i żądaj od nich dokładnego sprawozdania. Bądź dla siebie sędzią i jak najsurowiej karć samego siebie. Niech ci dzień za dniem upływa na tych sądowych dochodzeniach, które powinny jak najdokładniej badać wszystkie twe czyny, a nawet i myśli, bez wszelkiej stronniczości i pobłażliwości. Jeżeli ty uznajesz swą nieprawość, Bóg ci przebacza; jeżeli wyznajesz, On ją leczy. Cóż to znaczy, że inni nie wiedzą o twym występku, skoro ty wiesz o nim? Czy sądzisz, że lepiej ci ukrywać się z grzechami, aniżeli publicznie być od nich zwolnionym? Kryj się jak chcesz, sumienie zawsze będzie z tobą; przed nim nigdzie nie ucieczesz. Jeżeli gardzisz jego głosem, jesteś ze wszech miar nieszczęśliwym.

 

4. Na trzy działy rozpada się życie, na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Teraźniejszość jest bardzo krótką tak, że prawie pierwej się kończy, niż zaczyna. Przyszłość jeszcze nie istnieje; lecz dnie ubiegłe staną na rozkaz przed tobą i możesz według upodobania zastanawiać się nad nimi. Nie lękaj się i nie poddaj się fałszywemu wstydowi, lecz zwracaj się wytrwale oczyma duszy w przeszłość i karć jej występki. Im częściej będziesz to czynił, tym prędzej się poprawisz. Sam sobie kary nakładaj i nie popełniaj tego na nowo, coś opłakał. Bardzo wielu jest takich, co ocaleni przy rozbiciu okrętu, na zawsze żegnają się z żeglugą i z morzem i często wspominają o dobrotliwej pomocy Bożej, jakiej przy tym doznali. Naśladuj tych ludzi, a nie narażaj się na to, co cię już raz tak wielką grozą przejęło. Uniknąłeś strasznej zguby, nie narażaj się na nią powtórnie. Bóg ci przebaczył, ilekroć zgrzeszyłeś; strzeż się byś dlatego nie stawał się gorszym, że Bóg jest dobrym. Myślisz o tym niekiedy, co masz czynić; dlaczegoż nie miałbyś i nad tym się zastanawiać, coś uczynił? Przeszłość powinna ci służyć na drogowskaz przyszłości. Wielu by nabywało mądrości, gdyby nie sądzili, że ją już posiedli. Jeżeli z każdym dniem nie będziesz się stawał lepszym, będziesz co dzień gorszym.

 

–––––––––––

 

 

Kardynała Jana Bony Przewodnik do nieba. Przełożył ks. Dr. Jan Bernacki. Tarnów 1900, ss. 131-135.

 

Przypisy:

(1) Rodz. XVII, 1.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMXVII, Kraków 2017

Powrót do spisu treści dzieła kard. Jana Bony pt.
PRZEWODNIK DO NIEBA

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: