CHRZEŚCIJAŃSKA FILOZOFIA ŻYCIA

O. Tilman Pesch SI

Natura i nadnaturalność

1. Do drzwi pewnego pałacu puka biedne, głodne i drżące od zimna dziecko żebraka. Z komnat wychodzi król i przyjmuje biedactwo z tak nadzwyczajną dobrocią, jakiej się wcale spodziewać nie mogło. Każe je nie tylko wykąpać, nakarmić, napoić, dostatnio ubrać, ale co więcej zwraca się do niego i mówi: "Wejdź biedne dziecko, odtąd będziesz moim dzieckiem, dziedzicem moich włości; moje szczęście będzie twoim szczęściem, moja radość – twoją radością".

W Chrystusie Bóg stał się nie tylko naszym wspomożycielem, lecz i naszym ojcem, naszym bratem, życiem naszym; przyniósł nam wesołą nowinę, że nam daruje nieskończoną swoją miłość, że nas przybiera za dzieci swoje, że nam przeznacza dziedzictwo wiecznego szczęścia. "Jako mię umiłował Ojciec i ja umiłowałem was. Trwajcież w miłości mojej... Tom wam powiedział: aby wesele moje w was było... Już was nie będę zwał sługami: bo sługa nie wie, co czyni Pan jego: lecz was nazwałem przyjaciółmi" (1). Bóg nie tylko wysłuchał próśb ludzkości o pomoc; nie tylko udzielił nam tego światła i wzmocnienia Bożego, za którym słabość i ułomność ludzka tęskni, abyśmy mogli żyć jako ludzie dobrzy i znaleźć to szczęście, które zaspakaja ducha ludzkiego: co więcej, chciał Bóg, abyśmy weszli z Nim w najściślejszy, nadprzyrodzony związek: "Ojcze nasz, któryś jest w niebiesiech!".

2. Dzieckiem żebraka jest rodzaj ludzki. Na początku dziejów ludzkości Bóg uzależnił swoje dary nadprzyrodzone od wierności naszego prarodzica. Zażądał, by mu się człowiek dobrowolnie poddał, poskramiając swoje zmysły. Taka próba odpowiadała ówczesnemu stanowi człowieka. Atoli Adam uległ popędowi do samoubóstwienia, dopuścił się zuchwałego nieposłuszeństwa. W grzechu Adama wzięła udział natura ludzka; grzech jego stał się grzechem całego rodzaju. Z natury swojej każdy człowiek jest skłonny uważać zasługi innych za swoje własne na mocy wspólności rodzajowej. Na tej podstawie oparł się i wyrok Boży, mocą którego przyznane zostało temu grzechowi rodzaju ludzkiego tak daleko idące znaczenie. Grzech rodzaju odziedzicza się z naturą ludzką. Do tego grzechu dodawał każdy poszczególny człowiek grzechy osobiste.

Bóg dopuścił, że ludzie grzeszyli, by Jego miłość w tym jaśniejszym wystąpiła świetle. Miłość Boga okazuje się w osobie Chrystusa jako miłosierdzie, które nam przynosi pojednanie i przebaczenie. W tym celu wydaje się Jezus dobrowolnie w ręce sprawiedliwości Bożej na przebłaganie i zadośćuczynienie za grzechy ludzkości. Nie należy jednak pojmować odkupienia jako aktu czysto jurydycznego między Bogiem a Chrystusem, przedstawicielem ludzkości; jest ono w gruncie rzeczy dziełem miłości niepojętej.

3. Do porządku natury i rozumu dodany został jeszcze nowy porządek, porządek nadprzyrodzonej łaski i wiary. Odtąd poddanie się Bogu, do którego człowiek jako stworzenie jest obowiązany, ma się i w tym okazywać, żeby człowiek schylał pokornie swą głowę przed Objawieniem Bożym i to od Boga jako dobrodziejstwo przyjmował, co ma wzmocnić słabość jego. Szczególniej atoli poddanie człowieka ma się w tym okazać, żeby w duchu wiary, nadziei i miłości przyjął z największą wdzięcznością drogocenny dar usynowienia Boskiego, by się jako wierne dziecko rzucił w objęcia niebieskiego Ojca i starał się w łączności z Chrystusem tak być doskonałym, jak Ojciec niebieski doskonałym jest.

Bóg nieskończony z niepojętej ku nam miłości chce nas uszczęśliwić nie tylko w granicach odpowiednich ludzkiej naturze, lecz ponad wszelką miarę tak, iżby nasza szczęśliwość mogła się równać szczęśliwości Bożej. Będziemy Boga oglądać nie tylko w Jego dziełach, lecz i bezpośrednio. Bóg doda naszej naturalnej władzy poznawczej jeszcze nadnaturalną siłę, tak zwane światło chwały, które umysł nasz podniesie, wzmocni, iżbyśmy mogli Boga oglądać tak, jak Bóg na siebie patrzy, tj. twarzą w twarz.

Lecz jak Bóg wzmocni i oświeci nasz rozum, tak też oswobodzi naszą wolę i wzmocni ją, by mogła objąć uszczęśliwiającą miłość Boga, nieskończoną jak morze; On nas przyjmie do rozkoszy i wesela swej miłości, abyśmy Go kochali tak, jak On sam siebie kocha.

Dusza ludzka podobna jest do oprawy, w którą ma być wprawiona perła sztuczna, ale Bóg chce w niej osadzić kosztowny diament.

Z tym nadprzyrodzonym boskim celem w wieczności stoją w zgodzie i w związku urządzenia chrystianizmu. Gdybyśmy wzięli na uwagę tylko naturalny cel człowieka, nie wiedzielibyśmy na co np. Pan Bóg objawił tajemnicę Trójcy Przenajświętszej; dlaczego rozporządził, by się człowiek łączył z bóstwem w Sakramencie Ołtarza. Cała istota chrystianizmu wskazuje na nadprzyrodzone przeznaczenie człowieka, na podniesienie jego natury do życia, do którego sam z siebie nie ma żadnego prawa i zdolności; wskazuje na takie połączenie z Bogiem, jakie istnieje wśród trzech Bożych osób. Dary, które otrzymujemy w życiu nadprzyrodzonym, czynią nas tak wartościowymi w oczach Ojca niebieskiego, że Syna swego jednorodzonego wydaje na śmierć za nasze odkupienie; a w oczach Chrystusa stajemy się tak drodzy, że wylewa za nas swoją krew przenajdroższą.

4. Chrześcijaństwo daje człowiekowi podwójny dar. Naprzód podnosi ono, wzmacnia, uszlachetnia człowieka w jego naturze. Toteż chrześcijaństwo staje w historii jako twórca kultury, matka cywilizacji, wybawca narodów, jako potęga przynosząca ład w życiu rodzinnym i społecznym.

Czym się człowiek staje bez pomocy chrześcijaństwa, wskazują na to okropności pogaństwa tak w dawnych czasach, jak i obecnie wśród nas. Mówi Psalmista, że Bóg "ubogiego z gnoju wyprowadził" (2). Dzisiejsze odchrześcijanione czasy są znowu w niebezpieczeństwie, że się zadławią gnojem (doczesności).

Po wtóre wskazuje chrześcijaństwo na cele i przynosi prawdy, które zasadniczo wznoszą się ponad horyzonty ludzkiego poznania i naturalnych jego sił. W nauce Chrystusa są prawdy, których można doświadczyć, ale są i takie, w które można tylko wierzyć, przyjmując je jako niewzruszone i pewne z czci dla Bożej prawdomówności. "Sprawiedliwy z wiary żyje" (3).

Im wierniej stosujemy się do pierwszych prawd, których możemy doświadczyć, tym obficiej bije z nich źródło pociechy i radości dla nas; nie powinniśmy przeto mieć żadnej trudności przyjąć całą istotą swoją i drugich prawd, których doświadczyć nie możemy.

5. Często słyszy się zarzut: w religii chrześcijańskiej jest pełno ciemności. – To prawda; ale czy po to żyje człowiek na ziemi, żeby wszystko zrozumiał? Nie ucieknie od tych ciemności, jakie są w wierze chrześcijańskiej, chyba że chce popaść w jeszcze głębsze ciemności; nie ucieknie od tego, co upokarza jego rozum, chyba że chce popaść w błędy sprzeczne z rozumem. Przecież i natura pełna jest tajemnic, bo na świecie nie ma nic takiego, czego by nie pokrywała mgła niejasności. Dlaczegóżby więc nie miało być tajemnic w dziedzinie religii Chrystusowej?

Mówią także: W "cuda" wierzyć nie mogę. – Dziwna niekonsekwencja! Jeżeli ponad naturą jest Bóg, chcący dopiąć celów, dla których cuda są przydatne, to rozumie się cuda być mogą. Cud jest to wyjątkowe wtargnięcie w bieg praw natury; jest on zjawiskiem w widzialnej naturze, które się nam jasno przedstawia, jako przewyższające wszystkie siły naturalne.

Wierzga dalej pycha ludzka i powiada: "Któż pojmie takie zniżenie się Boga, jakie chrystianizm głosi?". – Odpowiedzieć na to można: Miłość boska jest ze wszystkich rzeczy niepojętych najmniej dająca się pojąć, to prawda, ale też dlatego mówi Pan Jezus: "Błogosławiony, który się ze mnie nie gorszy" (4). Dla tych, dla których pieniądz jest wszystkim, ta miłość jest zgorszeniem; dla tych, którzy zmysłowe użycie stawiają ponad wszystko, jest ona głupstwem; lecz dla tych, którzy są świadomi swej zależności od Boga, jest największym dobrodziejstwem.

6. Jako probierz prawdziwej swej nauki stawia Chrystus także doświadczenie. "Nauka moja nie jest moja, ale Tego, który mię posłał. Jeśli kto będzie chciał czynić wolę Jego, dowie się o nauce, jeśli jest z Boga, czyli ja sam z siebie mówię" (5).

Przypuśćmy, że ktoś trzymając w ręku kilka ziaren, powiada: "Oto jest nasienie; urośnie z niego roślina, która wyda owoce". Ktoś inny jednak wątpi, czy to prawda; nie pozostaje nic innego, by go przekonać, jak wsadzić te ziarna do ziemi i po jakimś czasie pokazać mu naocznie to, o czym wątpił. Podobnie ma się rzecz i z nauką wiary. Przyjmij ją głęboko do swego serca i umysłu, tak jak gleba przyjmuje małe ziarnko, i noś ją w swej duszy. Pozwól po tym ziarnie nauki Bożej przejść życiu z tym wszystkim, co je porusza, z jego zmiennością, z jego doświadczeniami, z cierpieniami, z jego ponurymi i ciężkimi chwilami, z jego wreszcie nadziejami i radościami. Zachowaj w sobie ten kiełek żywym i zważaj, co on ci odpowie na wszystkie twoje potrzeby, wątpliwości i bóle i jakie ci da odpowiedzi na wszystkie twoje pytania.

Ilu jest dobrych chrześcijan, tylu jest świadków boskości chrystianizmu. Oby ci, co go zwalczają, zechcieli przynajmniej zaznajomić się przedtem z jego nauką!

Nadprzyrodzoność, właściwa chrystianizmowi, nie mogła być dalszym rozwojem wiedzy naturalnej, musiała ona raczej wejść do dziejów, jako coś istotnie nowego i wyższego. Aby nas tym jawniej o tym przekonać, Chrystus Pan nie nawiązywał bynajmniej do istniejącej filozofii ludzkiej. Apostołów i uczniów swoich powołał ze sfery ludzi prostych i niewykształconych. "Bo przypatrzcie się bracia, waszemu powołaniu, iż niewielu mądrych wedle ciała, niewielu możnych, niewielu zacnych: ale wybrał Bóg głupstwa świata, aby zawstydził mądrych" (6).

Dopiero kiedy chrystianizm zapuścił głębokie korzenie, zajęły też umiejętności ludzkie w kołach chrześcijańskich należne sobie miejsce.
 

O. Tilmann Pesch SI, Chrześcijańska filozofia życia. Przekład z niemieckiego. T. I. Wydanie drugie. Kraków 1930, ss. 200-206.

Przypisy:
(1) Jan 15, 9. 11. 15.

(2) Ps. 112, 7.

(3) Rzym. 1, 17.

(4) Mt. 11, 6; Łk. 7, 23.

(5) Jan 7, 16-17.

(6) 1 Kor. 1, 26-27.

Powrót do spisu treści książki ks. T. Pescha SI  pt.
Chrześcijańska filozofia życia

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: