PRZEGLĄD LWOWSKI

(fide ac veritate)

SŁOWO WSTĘPNE

Rozpoczynając niniejsze wydawnictwo jest niejako naszym obowiązkiem zdać sprawę z powodów, które nas do tego kroku przywiodły, wytknąć cel, do którego dążyć zamierzamy.

Pismo nasze, pomimo rubryki przeglądu politycznego, głównie zajmować się będzie objawami życia religijnego i ruchu umysłowego. Zdawało się, że na tym polu, w tym kierunku dużo jeszcze wolnego miejsca dla nowych pracowników, i dlatego spieszymy, aby te próżnie według możności zapełnić.

Przed niedługim jeszcze lat przeciągiem literatura stanowiła główne życia narodowego ognisko. Była to konieczność nieuchronna, wyjątkowa, i dlatego jako stan anormalny literaturze posłużyć nie mogła. Uczyniono z niej arenę walk politycznych. Niezbędny spokój, powagę i umiarkowanie zamącono namiętnością i gorączką tego życia i usposobienia politycznego, któremu wszelkie inne drogi, wszelkie inne sposoby ruchu zamknięte zostały. Wyrosła stąd pewna zamieszka, pewne spotworzenie, spaczenie pojęć naukowych, które oczywiście żadną miarą umysłowemu życiu narodowemu na dobre wyjść nie mogło.

Nagle zmieniły się stosunki. Otwarto arenę życia politycznego, na którą cisnąć się zaczął ogół zgłodniały i spragniony. Ani dziwić się temu, ani ganić nie można, że w tę stronę skierowały się wszystkie uczucia, wszystkie serca, wszystkie myśli i dążności. Naród sangwiniczny, krewki, nieopatrzny jak polski, zawsze skłonnym jest do jednostronności. Po niedługiej chwili literatura ujrzała się osamotnioną w całym tego słowa znaczeniu. Nie tylko zobojętniano dla książek poważniejszych, ale dla wszelkiego prawie druku, który nie był gazetą polityczną. Tak samo jest jeszcze dzisiaj. Podporządkowana w zupełności sprawom politycznym, literatura w życiu dziennikarskim znajduje udział nadzwyczaj słaby, i ulegać musi wszystkim politycznego humoru kaprysom. Wartość dzieła nie stanowi jeszcze niczego; główną rzeczą jest polityczna barwa autora. Z żalem wyznać należy, że gdyby w tych istotnie nieurodzajnych czasach utworzył ktoś prawdziwe arcydzieło, nie dozna ani uznania ze strony ziomków, którzy pod innym politycznym grupują się sztandarem, ani nie uchroni się obelgi ze strony coraz liczniejszego szeregu awanturników i spekulantów literackich, ani też nie doczeka się ocenienia, które w życiu umysłowym narodu każdy pojawiający się utwór skontrolować powinno.

Są to niewątpliwie stosunki smutne i niekorzystne. Trudno nawet zaprzeczyć, że one są prawdziwą profanacją majestatu nauki i wszelkiego światła umysłowego. A wyrażając to zdanie, nie myślimy bynajmniej przeczyć ścisłemu związkowi umysłowego życia narodowego z jego życiem politycznym, nieuniknionemu wpływowi jednego na drugie. Owszem, przeciwnie. Jeżeli literaturę nazywamy zwyczajnie duszą narodu, to w Polsce szczególnie na to miano zasłużyć sobie miała ona sposobność. Od czasów rozbioru Polski była ona nie tylko jej duszą, ale często bardzo całym jej życiem, jedyną może skarbnicą patriotyzmu, uczuć narodowych i jedyną rękojmią przyszłego odrodzenia. A dzisiaj to właśnie boli nas i smuci, że skutkiem polepszenia się stosunków politycznych w naszej prowincji, użyliśmy wypadku tego głównie na sponiewieranie godności, wpływu i zasług tej strony naszego życia narodowego, która na ciemnym tle dziejów porozbiorowych była jedyną gwiazdą pociechy, nadziei i skrzepienia sił naszych.

Dzisiaj wszystkie pojawy galicyjskiej literatury muszą zawierać znamiona polityczne. Część najbardziej upowszechniona i czytywana, powieść, przestała już dawno pamiętać o tym, co winna zasadom sztuki; głównym jej zadaniem jest dzisiaj reformowanie społeczeństwa, propagowanie rozmaitych politycznych i antyreligijnych zasad, jednym słowem cel zwykłego dziennika w formie powieściowej. Historia, Magistra veritatis, to prawdziwe, według pisarzy starożytnych źródło mądrości, poszła również w usługi bieżących zasad i mrzonek politycznych. Liczny zastęp pisarzy używa jej prawie wyłącznie w celu poparcia swoich zapatrywań politycznych; książka historyczna nietendencyjna jest dziś rzadkością i dlatego cały zasób włożonej w nią pracy odpowiada zaledwie w najmniejszej mierze głównemu swemu celowi, tj. wyświeceniu prawdy. I gdyby nauki ścisłe, matematykę, fizykę itp. można użyć za takie środki propagatorskie, niezawodnie użyto by ich i nadużyto tak samo, jak wszelkich innych gałęzi umiejętności i sztuki, nie wahano by się uczynić z nich to, co Petrarka nazwał "schola d'erori".

Otóż widocznie wielki już czas zwiększać szeregi nielicznych szermierzy, którzy nie wahali się wystąpić w obronie godności nauki i całego umysłowego życia narodowego. Czas wielki stawić czoło tej prawdziwej zawiei wypaczonych pojęć i wyobrażeń o literaturze, która w ostatnim lat dziesiątku w umysłach czytelników galicyjskich rzeczywisty stworzyła chaos, która nagiąwszy piśmiennictwo do służebnictwa prowincjonalnej polityce, zaczyna ją wyradzać w jakiś partykularny, prowincjonalny płód życia umysłowego, tracąc cechy prawdziwie polskiej literatury, usiłuje wytworzyć osobną literaturę galicyjską.

W obronie przeto nauki podejmujemy pracę naszą. Do żadnego stronnictwa politycznego nie należymy. Nie pojmujemy bowiem w dzisiejszych stosunkach i okolicznościach rozbijania obozu polskiego na grupy wrogie, walczące z sobą z zaciekłością śmiertelnych nieprzyjaciół, w obliczu rzeczywistego wroga obrzucające się wzajemnie nazwą zdrajców i nikczemników, co wszystko według zasad dziennikarskiego patriotyzmu ma oznaczać postęp na drodze życia narodowego. Jeden tylko uznajemy sztandar wiary ojców naszych, na którym jaśnieje promienna wierność Kościołowi świętemu. Jedno tylko przyjmujemy znamię: polskie. Nie obchodzą nas żadne czysto społeczne lub jedynie polityczne różnice, żadne stronnictwa jednego lub drugiego rodzaju. Nie będziemy patrzyć na osobę autora, lecz na jego dzieło, a sąd o nim wydawać według zasad umiejętności i sztuki, a nie według uprzedzeń politycznych lub społecznych.

Ufamy, że ten program znajdzie uznanie w licznym kole ziomków, którzy zarówno z nami czują niewłaściwości naszego prowincjonalnego życia umysłowego, i że trafiając w ich życzenia, spodziewać się możemy zwłaszcza poparcia moralnego, które by usiłowaniom naszym przysporzyły charakteru rzeczywistej około dobra publicznego pracy.

Artykuł wstępny z czasopisma "Przegląd Lwowski", Rok pierwszy (1871). Tom I. Wydawca i Redaktor X. Edward Podolski. Lwów 1872, ss. 1-4. (Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2006

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: