ŻYWOT PANA NASZEGO JEZUSA CHRYSTUSA

 

w pobożnych rozmyślaniach zawarty

 

ŚW. BONAWENTURA

 

BISKUP I DOKTOR KOŚCIOŁA

 

––––––

 

CZĘŚĆ TRZECIA

 

Od spisku uknowanego przez Żydów na Pana Jezusa,

do Jego Wniebowstąpienia i Zesłania Ducha Świętego na Apostołów

 

––––

 

Rozdział XIV

 

Jezusa do grobu złożenie

 

Po pewnym przeciągu czasu, gdy już i noc nadchodziła Józef uprasza przenajświętszą Pannę, żeby dozwoliła owinąć ciało przenajświętsze w płachty i pogrzebać. Lecz trudno Jej było zgodzić się na to, i rzekła: "Nie odbierajcie Mi, Moi drodzy, tak prędko Syna, albo Mnie razem z Nim do grobu złóżcie". I to mówiąc płakała łzami utulić się nie dającymi; wpatrywała się w rany to rąk, to nóg, to boku; w jedną po drugiej; to znowu w oblicze i głowę, i widziała pokłucie od cierni; zauważała brodę powyrywaną, twarz krwią skrzepłą i plwocinami pokrytą: głowę z włosów obnażoną, i nie mogła dość się napatrzyć i napłakać. Przypuszczam zaś, że Zbawiciel podczas męki miał włosy powyrywane a zwłaszcza z brody, bo chociaż o tym Ewangelistowie nie wspominają, gdyż nie każdy szczegół wymienili, jest atoli wyraźny tego dowód w innym miejscu Pisma świętego. Izajasz bowiem w osobie Zbawiciela przemawiając powiada: Ciało Moje dałem bijącym, a policzki Moje rwającym (1), to jest wyrywającym włosy z brody.

 

I chciałaby była Matka najboleśniejsza, jak najdłużej wpatrywać się w zamarłe ciało Syna; lecz gdy już noc zapadała, rzekł Jan: "Zgódźmy się na żądanie Józefa i Nikodema, i dozwólmy by ciało Pańskie nabalsamowali naprędce i pogrzebali. Albowiem odwlekając to dłużej, mogą nadejść Żydzi, i jeszcze jaką wyrządzić Mu zniewagę". Na te słowa, przenajświętsza Panna, uznając właściwą uwagę Jana, i pomnąc że mu przez Syna zwierzoną była w opiekę, nie opierała się już więcej, i pobłogosławiwszy ich, pozwoliła by się zabrali do pogrzebu. – Wtedy Jan, Nikodem i inni, zaczęli owijać ciało w prześcieradła, jak to było w zwyczaju u Żydów. Lecz przenajświętsza Panna ciągle trzymała głowę Jezusową na kolanach, którą Sama chciała owinąć, a Magdalena nogi. Gdy tedy owinięto już całe ciało, a następnie wypadało toż samo uczynić ze stopami, rzekła Magdalena: "Pozwólcie proszę, żebym ja owinęła nogi, przy których dostąpiłam miłosierdzia". I zgodzono się na to; a ona podtrzymując stopy Zbawiciela, które niegdyś łzami skruchy obmyła, teraz od smutku i żalu jeszcze je obfitszymi zalewała. Z niewymowną boleścią wpatrując się jak były srodze zranione, przebodzone, wychudłe, a krwią zbroczone, bardzo i bardzo płakała. Albowiem jak według świadectwa samejże najwyższej Prawdy, umiłowała wielce (2), tak też i płakała wielce, a zwłaszcza, oddając tę ostatnią usługę najdroższemu Mistrzowi i Panu swojemu, tak umęczonemu, tak skatowanemu, taką śmiercią zamordowanemu i jakby wniwecz obróconemu. Serce jej pękało od smutku, i można przypuszczać że chciałaby była umrzeć przy nogach Zbawiciela. Nic ją w żalu utulić nie mogło, gdy sobie przypomniała, że nie tego to rodzaju usługi zwykła była oddawać Zbawcy Swojemu; a i nad tym gorzko bolała że oddając tę ostatnią, nie mogła jej dopełnić jak pragnęła i jakby wypadało. Albowiem pragnęła żeby przenajświętsze to ciało było jak najstaranniej nabalsamowane, właściwie owinięte i wszystko odpowiednio przyrządzone do złożenia Je w grobie, a na to wszystko nie było ani czasu, ani miejsca. Nie mogąc tedy zdobyć się na to, nie mogąc nic więcej zrobić, zrobiła co mogła: przynajmniej omyła stopy łzami, pobożnie otarła, ucałowała z uszanowaniem, i owinęła jak najstaranniej.

 

Przygotowawszy już w ten sposób ciało Pańskie do pogrzebania, zwracają się wszyscy do przenajświętszej Panny, żeby Ona reszty dopełniła, a znowu płaczą. Wtedy Matka Boża widząc, że już dłużej odwlekać nie wypada, przyłożyła twarz Swoją do twarzy najdroższego Syna i rzekła: "Synu Mój, na łonie Moim trzymam Cię teraz nieżywego; o! ciężkiż-to dla Mnie ten rozwód śmiertelny. Słodkim i błogim było pożycie nasze, a i nikomu obcemu nie naprzykrzyliśmy się w niczym; a jednak, oto jakby winowajcę jakiego zamordowali Cię. Wierniem Ci służyła Synu Mój, a Ty Mnie; lecz w tych ostatnich, a tak ciężkich chwilach Twoich, ani Ojciec przedwieczny nie raczył Cię poratować, ani Ja nie mogłam; Tyś Sam Siebie odstąpił z miłości ku ludziom których odkupić chciałeś. O! drogoż i ciężko kosztowało Cię to odkupienie, z którego cieszę się z powodu zbawienia dusz ludzkich, lecz nad męką Twoją i śmiercią boleję niezmiernie, gdyż wiem żeś nigdy nie zgrzeszył i najniesłuszniej tak okrutną i sromotną śmiercią zamordowany jesteś. Teraz więc Synu Mój, rozerwanym zostaje nasze wspólne pożycie, i przychodzi Mi rozłączyć się z Tobą. Złożę Cię przeto w grobie Ja, Twoja Matka najboleśniejsza; lecz potem dokądże się udam? Gdzie mieszkać będę Synu Mój? Jakże Mi przyjdzie żyć bez Ciebie? Chętnie bym z Tobą pogrzebioną się widziała, abym gdziekolwiek Ty jesteś i Ja była z Tobą. Lecz gdy nie wolno Mi złożyć do Twojego grobu ciała Mojego, złożę tam duszę Moją, i z Twoim ciałem ją pogrzebię; Tobie ją oddaję, Tobie ją polecam. O! Synu! jak ciężkim jest to rozłączenie!". I gdy to mówiła, takim potokiem łez zalała twarz Syna, że ją jeszcze lepiej omyła aniżeli Magdalena stopy. Poczym otarła ją, a pocałowawszy Go w usta i oczy, głowę całą owinęła starannie w bielutką chustę i pobłogosławiła.

 

Wtedy wszyscy obecni oddali Mu cześć, upadłszy na kolana, i ucałowawszy nogi, ponieśli do grobowca. Przenajświętsza Panna podtrzymywała głowę i ramiona, Magdalena stopy, inni dźwigali ciało w środku. Grobowiec był niedaleko miejsca ukrzyżowania, odległy mniej więcej na przestrzeń naszego kościoła, i tam złożyli przenajświętsze ciało klęcząc z uszanowaniem, a płacząc bardzo, szlochając i ciężko wzdychając. Poczym Matka znowu je pobłogosławiła, jeszcze raz ucałowała, i stała przez chwilę nad Synem najdroższym... Aż na koniec zamknęli otwór, kładąc na nim wielki kamień.

 

O grobie świętym pisze wielebny Beda, że było to wykucie w skale, w kształcie wielkiej rotundy, to jest okrągłe; a tak wysokie, że słuszny mężczyzna wyciągnąwszy rękę zaledwie mógł wierzchu jego dosięgnąć. Wchód był od strony wschodniej, w północnej zaś złożone zostało ciało Pańskie, na płycie z tegoż kamienia, siedem stóp długości mającej.

 

–––––––––––

 

 

Żywot Pana naszego Jezusa Chrystusa w pobożnych rozmyślaniach zawarty, przez Św. Bonawenturę Biskupa i Doktora Kościoła. (Tłumaczenie O. Prokopa Kapucyna). Kraków 1879, ss. 412-416.

 

Przypisy:

(1) Izaj. 50, 6.

 

(2) Łk. 7, 47.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXXII, Kraków 2022

Powrót do spisu treści
Rozmyślań Życia Chrystusa Pana

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: